Boże Narodzenie. Adwentowe i świąteczne tradycje z całej Europy (część 2)
Jeśli czytaliście I część naszego świątecznego wpisu, to wiecie już co dostają niegrzeczne dzieci w różnych krajach Europy, kim był Krampus i jak stare są niektóre świąteczne tradycje. Za to dziś opowiemy Wam co nieco o zwyczajach z Półwyspu Iberyjskiego oraz zdradzimy, kto anulował święta. Poznamy też historię świątecznych kart, pewnej nietypowej wioski i prawdziwej powodzi książek. Zapraszamy do lektury!
Szkocja – kto zniósł Boże Narodzenie?
Zaczniemy od miejsca, w którym… anulowano święta. W 1640 roku “parlament reformacyjny” uznał, że huczne obchody są niezgodne z biblijnym przekazem i po prostu zniósł Boże Narodzenie! W Szkocji nie obchodzono Bożego Narodzenia przez ponad 300 lat! Co więcej, w XIX wieku, w czasie gdy sama królowa Wiktoria promowała “rodzinne święta”, Szkoci nadal nie mogli obchodzić Bożego Narodzenia. Dopiero w 1958 roku Święta wróciły do Szkocji, a 25 grudnia stał się dniem wolnym od pracy (26 grudnia jest wolny dopiero od 1974 roku!).
Szkoci chyba byli spragnieni świętowania, bo już w 1859 roku w Edynburgu powstała Grota Św. Mikołaja, czyli miejsce, w którym dzieci mogły spotkać się ze świętym Mikołajem i otrzymać prezenty. Z Edynburga pochodzi również pierwsza kartka świąteczna narysowana przez Thomasa Sturrocka w 1841 roku.
Dziś na świąteczny obiad Szkoci jedzą indyka pieczonego z ziemniakami oraz… brukselką! W Glasgow i Edynburgu odbywają się też świąteczne jarmarki. Z kolei drugi dzień świąt to tzw. Boxing day, czyli zakupowe szaleństwo. Do tradycji należy również oglądanie świątecznego przemówienia królowej Elżbiety II. Co ciekawe, przed telewizorami zasiadają nawet najbardziej zagorzali anty rojaliści!
Wielka Brytania – pierwsze świąteczne kartki
Jeśli chodzi o pierwsze kartki pocztowe, Edynburg toczy odwieczną walkę z Londynem. Choć pierwsza wysłana kartka pocztowa pochodziła ze Szkocji, to pierwsze drukowane świąteczne kartki pocztowe zostały wysłane w 1843 roku przez Anglika, sir Henry’ego Cola. Sir Cole był bardzo zabieganym człowiekiem i nie miał czasu napisać życzeń osobiście. Zamówił więc projekt specjalnej kartki u malarza Johna Calcotta Horsleya. Obrazek przedstawiał trzy pokoleniową rodzinę wznoszącą toast na cześć adresata. Sir Cole wysłał kilkadziesiąt kartek. Wkrótce okazało się, że spotkały się one z bardzo ciepłym przyjęciem. Dlatego zaledwie 3 lata później, brytyjski arystokrata przekonał władze poczty do emisji kart świątecznych, ozdobionych znanym już obrazkiem Horsleya. Wydrukowano wtedy ponad 2 tysiące egzemplarzy, które sprzedały się w ekspresowym tempie! Do dziś Anglicy chętnie wysyłają karty z życzeniami na Święta.
Islandia – świąteczna powódź książek
Islandia to kraj bogaty w świąteczne tradycje, a jedną z nich jest Jólabókaflóðið, czyli “świąteczna powódź książek”. 24 grudnia Islandczycy spotykają się, aby obdarować się nowymi książkami, wymienić tymi już przeczytanymi, a także by spędzić czas na wspólnym czytaniu i rozmowie o książkach. A to wszystko przy czekoladkach i pod ciepłym kocem!
Tradycja Jólabókaflóðið pochodzi z czasów II Wojny Światowej i kryzysu gospodarczego. Ludzie nie mieli wtedy pieniędzy na prezenty, a z kolei papier był niedrogi, co wpłynęło na cenę książek. Szybko więc stały się popularnym prezentem, a zwyczaj ten przetrwał do dziś. Już w listopadzie pojawia się specjalny książkowy katalog Bókatíðindi, dostarczany do każdego domu. Warto też wiedzieć, że Islandia jest też jednym z krajów o najwyższym poziomie czytelnictwa na świecie! Co ciekawe, szacuje się, że co 9 mieszkaniec Lodowej Krainy wydał własną książkę! Popularne powiedzenie islandzkie mówi nawet, że “człowiek bez książki jest ślepy”. Wieczór przy kominku z książką i gorącą czekoladą? Jesteśmy bardzo na TAK!
Islandia – Bożonarodzeniowe trolle
Zostańmy jeszcze na chwilę na mroźnej Islandii. Czy wiecie, że na 13 dni przed Bożym Narodzeniem na Islandię zaczynają przybywać bożonarodzeniowi chłopcy, zwani tutaj Jólasveinar? Jest ich trzynastu, są braćmi, a ich rodzicami są raczej nieprzyjemne kreatury, czyli olbrzymka Grýla i straszny troll Leppalúði, którzy porywają i… zjadają niegrzeczne dzieci! Świąteczni chłopcy schodzą z gór i sprawdzają, które z dzieci było grzeczne, a które nie do końca. Tym grzecznym zostawiają drobne upominki, a tym niegrzecznym… surowego ziemniaka. Przede wszystkim jednak dokuczają gospodarzom! Każdy z chłopców przychodzi innego dnia i każdy ma ulubione psoty. Wypijają mleko, wylizują łyżeczki, zjadają resztki i są odpowiedzialni za przeciągi. Sami chłopcy nie są jednak tak groźni jak ich… kot! Jólakötturinn to naprawdę wredny futrzak! Przychodzi do domów już 9 grudnia i sprawdza, czy domownicy zaopatrzyli się w nowe ubrania na Boże Narodzenie. Jeśli nie – marny ich los! Świąteczny kot z pewnością ich pożre!
Malta – tradycyjne szopki i wioska z czasów Chrystusa
Najstarszą tradycją świąteczną na Malcie jest kazanie wygłaszane przez małe dziecko. Dziecko, będące w wieku 7 do 11 lat, opowiada o narodzinach Chrystusa podczas tradycyjnej pasterki, a w przygotowaniach do tego ważnego wydarzenia pomagają mu wszyscy członkowie rodziny. W wielu miastach organizowane są też procesje, podczas których dzieci śpiewają kolędy i niosą figurkę Jezusa. Warto też wiedzieć, że na Boże Narodzenie to wcale nie choinka jest najważniejszą ozdobą maltańskiego domu, bowiem mieszkańcy Malty chętnie ustawiają szopki, a domy stroją… żonkilami! To kwiaty, które symbolizują odrodzenie. W maltańskiej szopce znajdziecie m.in. figurkę chłopa karmiącego zwierzęta, ulicznych grajków, kobiety niosącej mąkę oraz człowieka, który z dachu szopki spogląda na Świętą Rodzinę.
Na maltańskiej wyspie Gozo co roku organizowana jest wioska, w której życie płynie jak w Betlejem w momencie narodzin Jezusa. W Għajnsielem mieszkają i pracują prawdziwe rodziny (ok. 150 wolontariuszy), a wszystko zaaranżowane jest z ogromną dbałością o szczegóły. Turyści mogą się tu zatrzymać z hotelu stylizowanym na epokę Chrystusa, a rano pomóc przy wypasie bydła i pieczeniu chleba!
Zobacz też:
Portugalia – Msza Koguta i ciasto Trzech Króli
W Portugalii odpowiednikiem naszej pasterki jest Missa do Galo, czyli Msza Koguta. Dawniej rolnicy w Wigilię zabijali koguta, aby upamiętnić dzień, podczas którego kogut miał zapiać 3 razy, a Piotr miał 3 razy zaprzeć się Jezusa. Po mszy następuje otwieranie prezentów, przynoszonych przez Pai Natal i małego Jezuska. Na świątecznym stole w Portugalii musi też pojawić się Królewskie Ciasto, czyli Bolo Rei. Okrągłe drożdżowe ciasto z kandyzowanymi owocami nawiązuje do legendy o Trzech Królach. Jego żółty kolor oznacza złoto, owoce symbolizują mirrę, a piękny zapach – kadzidło. Ten, kto znajdzie w cieście ziarenko bobu, w kolejnym roku musi przygotować Bolo Rei dla całej rodziny.
Madryt – świąteczna loteria
Zostajemy jeszcze na Półwyspie Iberyjskim, tym razem w Hiszpanii, do Madrytu, gdzie 22 grudnia odbywa się wielki finał Loterii Świątecznej. El Sorteo Extraodrinario de Navidad to druga najdłużej organizowana loteria na świecie! Po raz pierwszy odbyła się w 1812 roku i nie przerwały jej ani rządy generała Franco, ani żadna z wojen, a jej przebieg od początku wygląda praktycznie tak samo!
Lotería de Navidad jest największą loterią na świecie, jeśli chodzi o wartość nagród. Wygrane mają tu łączą wartość kilku miliardów euro, a losuje się kilka tysięcy nagród. Świąteczna loteria nazywana jest popularnie El Gordo, czyli Tłuściochem. Kupon kosztuje dość sporo, bo ok. 20 €, ale większość Hiszpanów bierze w niej udział. Finał loterii trwa kilka godzin i jest transmitowany w hiszpańskiej telewizji. Z dwóch kulistych pojemników losuje się piłeczki. Na jednej piłeczce widnieje wysokość nagrody, zaś na drugiej – zwycięski numer. Numery z piłeczek wyśpiewują dzieci ze szkoły San Ildefonso. Zwyczajowo też zwycięzcy przekazują część wygranej kwoty właśnie na rzecz tej szkoły.
Hiszpania – El caganer i caga tió
Kolejnym hiszpańskim zwyczajem jest wkładanie do bożonarodzeniowych szopek figurek zwanych el caganer. To ludziki z opuszczonymi majtkami i z gołą pupą na wierzchu, robiące wiadomą rzecz. Bardzo często to figurki znanych sportowców lub polityków, ale o obrażaniu się nie ma tu mowy! Hiszpanie chyba mają słabość do świątecznej kupy, ponieważ oprócz el caganer, obchodzi się tu zwyczaj caga tió. Caga tió to figurka zrobiona z pieńka, z katalońską czapeczką i wymalowaną buzią. Taki pieniek na początku grudnia sadza się przy stole, aby mógł objadać się po uszy. A wszystko po to, aby w Wigilią mógł “wydalić” słodycze, zabawki i inne upominki!
Nie tylko opłatek
Jedną z najważniejszych polskich tradycji przy wigilijnym stole jest dzielenie się opłatkiem. Podobny zwyczaj mają Czesi, Słowacy, Litwini, Białorusini, Ukraińcy oraz Włosi. Opłatek symbolizuje pojednanie i wybaczenie, jest znakiem przyjaźni i miłości. Mówi o tym, że człowiek ma być “dobry i podzielny jak chleb”.
Z kolei w Wielkiej Brytanii ludzie nie dzielą się opłatkiem lecz christmas cracker. To coś w rodzaju wielkiego cukierka, który dwie osoby ciągną z dwóch stron. Gdy cukierek się rozrywa, wypada konfetti, czapeczka lub korona, dowcip lub wierszyk oraz mały upominek. W dawnym Londynie z christmas cracker wypadały cukierki oraz wiersze miłosne!
Mamy nadzieję, że udało nam się wprowadzić Was w świąteczny nastrój 🙂 A jeśli nie przepadacie za Bożym Narodzeniem, pomyślcie o jakiejś świątecznej podróży i dajcie znać, jak możemy pomóc w realizacji tego planu! 😉