Historia czekolady. Od ziarna kakaowca do belgijskich pralinek
Co roku 12 kwietnia obchodzimy w Polsce Dzień Czekolady. Z tej okazji zabieramy Was w wirtualną podróż do krainy słodkości. Zaczniemy od meksykańskiego miasteczka Uxmal, które miała okazję odwiedzić nasza Basia z Działu Grupowego. Następnie wraz z ziarnami kakaowca dotrzemy do Europy, a konkretnie do Hiszpanii i Francji, w której narodziły się czekoladowe pralinki. Swoją podróż zakończymy w Belgii, która słynie z wyrobów czekoladowych najwyższej jakości. Przed Wami krótka historia czekolady – zapraszamy do lektury!
Historia czekolady zamknięta w muzeum
Położone na Półwyspie Jukatan Uxmal słynie z ruin jednego z największych ośrodków z okresu majańskiego renesansu. Gdy już nasycicie oczy widokiem piramidy o charakterystycznej, eliptycznej podstawie, wizerunkiem boga Chaca czy zielenią boiska do peloty, koniecznie zajrzyjcie do niewielkiego muzeum, znajdującego się tuż obok wjazdu na parking przy ruinach. Choco-Story to miejsce niemal w całości poświęcone kakaowcowi i jego owocom. Jako doskonałe uzupełnienie służy tu kultura Majów i przepiękny ogród botaniczny. Choć to miejsce z założenia turystyczne, to warto tu spędzić godzinkę lub dwie po zwiedzaniu Uxmal. Można tu odpocząć od upału, przy okazji poszerzając swą wiedzą o napoju bogów, czyli oczywiście o kakao 🙂 My bawiliśmy się świetnie!
Xocoatl – boski podarunek
Historia czekolady rozpoczęła się około 4 tysiące lat temu, właśnie na Jukatanie. To tutaj, na terenach dzisiejszego Meksyku i Belize, żyło plemię Olmeków. To oni jako pierwsi odkryli ziarno kakaowca i nauczyli się je spożywać, najpierw na surowo, a później po obróbce termicznej. Olmekowie wierzyli, że kakao było darem od boga Quetzalcoatla, który ukazywał się ludziom pod postacią wielkiego pierzastego węża. Gorzki napój o pobudzających właściwościach był początkowo stosowany jedynie podczas uroczystości religijnych. W X w. p.n.e. kakaowiec został “udomowiony” i zyskał na popularności, a kakao stało się napojem elit i władców, uświetniało też co ważniejsze okazje. Wtedy też po raz pierwszy pojawiło się słowo xocoatl, którego w różnych formach używamy do dzisiaj. Z czasem tajniki uprawy przejęły kolejne plemiona – Majowie i Aztekowie, a ziarna kakaowca stały się pożądanym towarem w wymianie handlowej. Traktowano je również jako środek płatniczy.
Kakao z chilli i majańskie ceremonie
Historia czekolady w meksykańskim Choco-Story jest zorganizowana w swoistą oś czasu. Ekspozycję ulokowano w sześciu domkach, nawiązujących do budownictwa Majów. Pomiędzy domkami znajduje się bujny tropikalny ogród, przez który wiedzie wygodna ścieżka. Zasadzono tu m.in. kakaowce (jakżeby inaczej!) oraz roślinność charakterystyczną dla całego regionu, a drzewa, zioła i kwiaty są oznaczone małymi tabliczkami. Zobaczycie tu też zwierzęta ocalone z prywatnych hodowli, choć to nie zawsze wesoły widok.
W każdym “majańskim” domku znajduje się ekspozycja dotycząca kolejnego rozdziału w historii kakaowca. Poznacie tu historię Olmeków, Majów i Azteków oraz sposoby uprawy i właściwości kakaowych ziaren. W jednym z domków zobaczycie ceremonię parzenia kakao na sposób majański i będziecie mieli okazję spróbować gorzkiego kakao przygotowanego na wodzie i doprawionego… chilli! Kolejne domki to podróż kakao do Europy oraz narodziny czekolady.
Sympatycznym przerywnikiem w zwiedzaniu będzie też tradycyjna majańska ceremonia wezwania deszczu, która odbywa się tu co godzinę. Mężczyźni modlą się do boga Chaca, grają na muszlach i wzywają deszcz. Na szczęście ceremonia nie zawsze jest skuteczna 😉
Droga do Europy
Jednym z pierwszych Europejczyków, którzy mieli okazję spróbować kakao był Krzysztof Kolumb, jednak delikatnie mówiąc nie był pod wrażeniem 😉 Egzotyczne ziarna przybyły do Europy wraz z ładunkiem złota w 1528 roku, za sprawą Hernána Cortésa. Konkwistador dołączył również przepis na wzmacniający napar otrzymany ponoć od samego króla Montezumy II. Zawierał on nie tylko kakao, ale też anyż, wanilię oraz cynamon.
Hiszpanie dosłownie oszaleli na punkcie xocoatl! Szybko ulepszyli napój dodając do niego miód i cukier. Pod hiszpańskimi rządami w Meksyku kakao pito nawet podczas mszy! Według jednej z miejskich legend biskup Chiapa Real był tak oburzony nowym zwyczajem, że groził wiernym ekskomuniką. Skutek był taki, że parafianie przenieśli się do sąsiedniego kościoła, w którym pleban był wielkim smakoszem kakao 🙂
Narodziny czekolady
Meksykański xocoatl dotarł na francuski dwór wraz z Anną Austriaczką w 1615 roku. Nie wiadomo, kto dokładnie dodał do słodkiego naparu gęstej śmietanki, ale wkrótce serca Europejczyków z wyższych sfer podbiła czekolada pitna. Pierwszą pijalnię czekolady otwarto w Londynie już 1657 roku. Czekoladę podawano tu z mlekiem, cukrem i utartym żółtkiem, a na filiżankę boskiego napoju mogły pozwolić sobie tylko elity.
Również w XVII wieku, a dokładnie w 1679 roku, na francuskim dworze powstały pierwsze pralinki. Ponoć stworzył je królewski kucharz na cześć marszałka polowego hrabiego du Plessis-Praslin (stąd ich nazwa). Były to karmelizowane migdały w czekoladzie, a legenda miejska mówi, że o ich powstaniu zdecydował przypadek i migdały po prostu wpadły do czekolady 🙂
Zobacz też:
Pierwsza tabliczka czekolady
Sprowadzanie ziaren kakaowca z Nowego Świata było niezwykle kosztowne, a w Europie egzotyczne sadzonki nie chciały rosnąć. Gdy w połowie XIX wieku, belgijski król Leopold II kolonizował Afrykę, założył pierwsze plantacje kakaowca na terenie dzisiejszego Kongo. Już wkrótce każdy kraj europejski, który posiadał kolonie, produkował drogocenne ziarna!
Tymczasem w Europie pitna czekolada i oblane słodką skorupką bakalie zyskiwały na popularności. Wraz z kolejnymi wynalazkami jej cena spadała. W 1879 roku Szwajcar Rudolf Lindt opracował proces konszowania czekolady, sprawiając, że stała się bardziej delikatna. Przełomem w produkcji okazała się nowoczesna prasa hydrauliczna do miazgi kakaowej, którą w 1828 r. opatentował Holender Casparus van Houten. Pozwalała ona na oddzielenie tłuszczu od miazgi, a więc na dłuższe przechowywanie i proszkowanie kakao. Po niemal 20 latach, w Wielkiej Brytanii powstała pierwsza tabliczka czekolady. W 1875 roku narodziła się czekolada mleczna, dzięki dodaniu skondensowanego mleka w proszku. Wynalazcą i producentem owego mleka był Niemiec, Henri Nestlé, którego nazwisko kojarzy dziś niemal każdy!
Czekolada lekiem na całe zło!
Poznaliśmy już praliny francuskie, teraz przyszła zaś kolej na osławione praliny belgijskie, uważane za najlepsze na świecie! Ich historia sięga 1857 roku – wtedy to niedoszły lekarz Jean Neuhaus założył aptekę i postanowił oblewać gorzkie lekarstwa cieniutką warstwą czekolady. W 1912 roku wnuk sprytnego aptekarza, Jean Neuhaus Junior, otrzymał w spadku rodzinny biznes. A ponieważ wolał cukiernictwo od farmacji, postanowił oblać czekoladą słodkie kremy. I był to strzał w dziesiątkę! Cała Bruksela, a wkrótce cała Belgia, zakochała się w nowych słodkościach. Swój udział w sukcesie pysznych pralinek miała też żona Jeana Neuhausa Jr. – Louise Agostini. W 1915 roku osobiście zaprojektowała i wykonała eleganckie pudło na praliny, tzw. ballotin. Ręcznie robione praliny z najwyższej jakości czekolady, zapakowane w luksusowe pudełka, stały się pożądanym upominkiem w całej Belgii. Warto też wiedzieć, że wytwórnia pralinek Neuhaus istnieje do dzisiaj, a receptury na słynne pralinki są owiane tajemnicą!
Wycieczka szlakiem czekolady
Dla wielbicieli czekolady podróż do Belgii to jak wyprawa do raju! Na starym mieście w Brukseli niemal na każdym rogu znaleźć można sklep z pralinami lub pijalnię czekolady. Dostaniecie tu czekoladki o tradycyjnych smakach takich jak wanilia, czy kawa, a także nieco bardziej oryginalne jak te z chilli czy solą morską. Kuszące praliny, na których widok cieknie ślinka, tabliczki o przeróżnych smakach, bakalie i owoce w czekoladzie, aromatyczne kakao i gęsta pitna czekolada – to wszystko tylko czeka na miłośników słodkości!
Organizowane są nawet specjalne wycieczki oraz warsztaty. Jeśli więc chcecie zajrzeć za kulisy czekoladowego biznesu, a przy okazji spróbować czekoladek od światowej sławy Maîtres Chocolatiers, to zdecydowanie propozycja dla Was!
A jeśli pomiędzy próbowaniem kolejnych pralinek, chcielibyście zwiedzić belgijską stolicę, to zapraszamy Was na nasze city breaki w Brukseli! Ja zaś z przyjemnością przygotuję dla Was ofertę grupową do ojczyzny czekolady – magicznego Meksyku!