Kawowym szlakiem dookoła świata
Pisaliśmy już o herbacianej drodze, która z Indii do Europy wiodła przez Chiny. Wspominaliśmy też o piwie, którego początki sięgają czasów babilońskich. Wybraliśmy się też w podróż szlakiem kakao, które przywędrowało do nas z Ameryki Południowej, po drodze zamieniając się w czekoladę. A dziś, z okazji Międzynarodowego Dnia Kawy, bierzemy na warsztat aromatyczne ziarna i różne sposoby ich parzenia. Zapraszamy w wirtualną podróż kawowym szlakiem dookoła świata!
Legenda o tańczących kozach
Najstarszą legendą związaną z kawą jest etiopska przypowieść o pasterzu Kaldim i jego kozach. Musicie wiedzieć, że stado Kaldiego różniło się od innych – kozy nigdy nie były zmęczone, harcowały w dzień i w nocy, nie chciały spać i miały mnóstwo energii. Pasterz, zmęczony całodobową opieką nad niesfornymi zwierzętami i na dodatek przekonany, że kozy zostały opętane, udał się po poradę do mnichów. Duchowni szybko odkryli, że głównym pokarmem zwierząt są nieznane dotąd czerwone owoce. Postanowili sami ich spróbować, jednak okazały się tak paskudne w smaku, że szybko wylądowały w płomieniach! Wtedy w pokoju rozniósł się piękny aromat, a oczarowani mnisi wyciągnęli ziarna z ognia i zalali je wodą. W ten sposób po raz pierwszy zaparzono kawę 😉 Duchowni uznali kawę za napój od Boga, ponieważ pomagała dłużej wytrwać w modlitwie, zaś Kaldi… po prostu przeniósł się ze swoimi kozami na inne pastwisko.
Czy tak rzeczywiście wyglądało “odkrycie” kawy? Nie wiadomo! Wiadomo natomiast, że już w I tysiącleciu p.n.e. kawę spożywano na terenach dzisiejszej Etiopii. Zbierano dziko rosnące owoce, a do napoju dodawano… soli i masła! Nieco później napój upowszechnił się na całym Bliskim Wschodzie prawdopodobnie dzięki Beduinom, wiodącym koczowniczy tryb życia.
Kahva o wielkiej mocy
Jesteście ciekawi skąd pochodzi słowo kawa? Jedna z teorii mówi, że kawa wzięła swe miano od etiopskiego regionu Kaffa, słynącego właśnie z uprawy kawowych krzewów. Druga, że nazwa pochodzi od arabskiego słowa kahva, które oznacza kawę oraz… wino. Najmniej popularna (co nie znaczy, że nie prawidłowa!) teoria głosi, że etymologii należy szukać w słowie kohwet, które mówi o sile i mocy. Jedno jest pewne – to arabskim kupcom zawdzięczamy rozpowszechnienie się nowej używki w krajach Bliskiego Wschodu. Na początku XVI wieku picia kawy zabroniono w Mekce i w Kairze, ale wkrótce zakazy zniesiono i w dużych miastach zaczęły się pojawiać pierwsze kawiarnie.
Turecka kawa na liście UNESCO
Historia europejskich “kafehauzów” rozpoczęła się na ulicach Konstantynopola, prawdopodobnie w XV lub XVI wieku. Ówczesne kawiarnie stanowiły miejsce spotkań, podczas których grano w szachy lub tryktraka i wymieniano się nowinkami ze świata. Nazywano je “szkołami mędrców”, a częste dyskusje na polityczne tematy sprawiły, że na krótki czas zakazano picia naparu. Przez wieki kawa stała się narodowym napojem Turków. Istniało nawet prawo, które pozwalało kobiecie uzyskać rozwód, jeśli mąż nie był w stanie zapewnić jej odpowiedniego dostępu do kawy! Warto też wiedzieć, że tradycyjny turecki sposób parzenia napoju został zapisany na liście niematerialnych obiektów Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Jak zatem przygotować türk kahvesi? Przede wszystkim potrzebujemy kawy prażonej (nie palonej!), zmielonej niemal na puder. Potrzebny będzie też specjalny tygielek, zwany cezve – najlepiej miedziany, z długą rączką. Kawę, wraz z cukrem i zimną wodą, należy wstawić na mały ogień lub do tzw. “kąpieli piaskowej” i gotować tak, aby nie dopuścić do wrzenia. Aby uzyskać idealny efekt całą czynność należy powtórzyć kilkukrotnie. Tak przygotowaną kawę pije się bez mleka. Najczęściej podaje się ją ze szklanką wody, ponieważ jest dość mocna. Kawowych fusów nie odcedzamy, co więcej – mogą się nam jeszcze przydać do… wróżenia!
Kto pije najwięcej kawy?
Dziennie na świecie wypija się ok. 2 miliardów filiżanek kawy! I choć to chyba Włosi są narodem, który jako pierwszy kojarzy nam się z aromatycznym czarnym napojem, to wcale nie słoneczna Italia jest krajem, w którym spożywa się najwięcej kawy. W czołówce znajdują się kraje nordyckie. Palmę pierwszeństwa dzierży Finlandia z wynikiem 12 kg kawy rocznie w przeliczeniu na mieszkańca, a za nią uplasowały się Norwegia i Islandia, które mogą się pochwalić niemal równie imponującym wynikiem 10 kg kawy /mieszkańca rocznie. Tuż za podium znalazły się Dania i Holandia, nieco dalej m.in. Belgia i Szwecja. Dla porównania – statystyczny Polak zaparza rocznie ok. 3 kg kawy.
Fika – szwedzka kawa w rytmie slow
Skąd się bierze tak wysokie spożycie kawy na północy Europy? Częściowo to pokłosie kolonialnych tradycji, jak choćby w Holandii, gdzie handlowano kawą na giełdzie, czy w Belgii, która miały łatwy dostęp do wysokiej jakości ziaren z Afryki. Z kolei w Skandynawii to przede wszystkim wynik stylu życia. Na pewno słyszeliście o duńskim sposobie na celebrowanie codzienności – hygge, ale czy słyszeliście o szwedzkiej fice? Fika to po prostu… przerwa na kawę. To czas, by cieszyć się gorącym napojem (a często i smakiem świeżych cynamonowych bułeczek) oraz czasem spędzonym z innymi ludźmi. Nawet jeśli jesteśmy akurat sami, fika pozwoli nam oderwać się od pędu codziennego dnia i docenić chwilę. Czy może być coś bardziej slow?
Zobacz też:
Nie tylko klasyczne espresso
Do najbardziej popularnych rodzajów sposobów przyrządzania należy z pewnością espresso. Ale dla miłośników mocnej kawy mamy kilka alternatyw 🙂
- W niektórych miastach Portugalii synonimem kawy jest “bica”. Słowo to ma nawiązywać do szumu, który wydobywa się z ekspresu podczas parzenia napoju, bowiem “bica” oznacza również potok, źródło czy fontannę. Jednak w Lizbonie, bywalcy kawiarni A Brasileira wierzą, że słowo bica to akronim od „Beba Isso Com Açúcar” (dosłownie “pij to z cukrem”). Lizbońska bica to bardzo mocna brazylijska kawa, podawana z… kozim mlekiem. Z dodatkiem cukru to zastrzyk energii na cały dzień zwiedzania!
- Podczas pobytu w Hiszpanii energii doda Wam Cafe Bonbon, czyli mocne espresso ze skondensowanym mlekiem.
- We Włoszech warto spróbować kawy… poprawionej, o której całkiem niedawno pisała Ania. Do ciekawostek należy też z pewnością Espresso Romano o cytrusowej nucie. To klasyczne espresso podawane z plasterkiem cytryny.
Kawa z garnka i kawa z… serem
W niektórych krajach pije się kawę w sposób niespotykany nigdzie indziej. Oto kilka przykładów:
- W Finlandii możecie się spotkać z tym, że nie wsypuje się cukru do filiżanki, ale trzyma się kostkę cukru w zębach i zapija ją mocną kawą. Jednak znacznie dziwniejszym (przynajmniej dla nas) wynalazkiem jest kaffeost, czyli kawa… z serem! Pochodzący z Laponii, łagodny w smaku ser leipäjuusto z krowiego, koziego lub reniferowego mleka kroi się w kosteczkę i wrzuca do gorącej kawy. Kawałki sera wyławia się łyżeczką – skrzypią w zębach podobnie jak nasze oscypki 🙂
- W Wietnamie kawa (z ekspresu przelewowego) to napój przede wszystkim śniadaniowy. Podaje się ją z surowym żółtkiem, serem i orzechami lub w wersji na zimno i słodko – z koglem-moglem i skondensowanym mlekiem.
- Będąc w Meksyku koniecznie spróbujcie cafe de olla, czyli dosłownie… kawy z garnka. To grubo zmielona kawa z cynamonem, brązowym cukrem piloncillo, goździkami i czekoladą, przygotowywana w glinianym naczyniu. Tradycja parzenia kawy w ten sposób liczy sobie ponad 100 lat i sięga meksykańskiej rewolucji.
- W Boliwii możecie natknąć się na kawę… w woreczkach. Schłodzony napój ze słomką to kawowy odpowiednik PRL-owskiej oranżady w woreczku!
Kawa z prądem
Pogoda za oknem nie rozpieszcza, zatem musimy wspomnieć o rozgrzewających kawach z dodatkiem alkoholu. Absolutną klasyką jest kawa po irlandzku z dodatkiem whiskey, brązowego cukru i bitej śmietany. Co ciekawe jej historia wiąże się w wyjątkowo nieudanym lotem z Irlandii do USA w 1942 roku. Ze względu na fatalne warunki pogodowe, samolot lecący do Bostonu zawrócił na lotnisko w Shannon, a niezadowolonym pasażerom zaserwowano właśnie “kawę po irlandzku”. Zachwyceni Amerykanie zabrali przepis ze sobą i tak zaczęła się kariera Irish Coffee. Dziś, w zależności od “wkładki” nosi ona różne nazwy – kawa z brandy lub koniakiem to “kawa po francusku”, z wódką – “po rosyjsku”, z sherry – “po hiszpańsku”, a z rumem – “po jamajsku”. Rum znajduje się również w składzie gorącego i słodkiego niemieckiego napoju pharisäer, zaś koniak – w podawanym na zimno algierskim mazagranie.
Kawa w służbie przyrodzie
Naszą podróż kawowym szlakiem dookoła świata zakończymy w dalekiej Azji. Na pewno słyszeliście o kawie Kopi Luwak, do niedawna uznawanej za najdroższą kawę świata. To kawa produkowana z ziaren przefermentowanych w żołądkach zwierzęcia zwanego cywetą lub łaskunem palmowym. Ziarna wydobywa się z odchodów i poddaje dalszej obróbce. Ze względu na wysoką cenę kopi luwak (200-400 $/1 kg), coraz częściej zdarzały się sytuacje wyłapywania zwierząt i karmienia ich jedynie kawą, co zaburza ich naturalną dietę. Dziś niecertyfikowana produkcja Kopi Luwak uważana jest za nieetyczną i szkodzącą przyrodzie.
Miejsce na podium jeśli chodzi o najbardziej kosztowną kawę świata zajęła Black Ivory Coffee, wytwarzana w Tajlandii, w porozumieniu z Azjatycką Fundacją Słoni. Kawowe ziarna również muszą pokonać drogę przez układ trawienny zwierzęcia, jednak są jedynie dodatkiem do codziennej diety. Kawa nie szkodzi słoniom, które jej po prostu nie trawią, a w procesie produkcji bierze udział jedynie 20 zwierząt. Część dochodu ze sprzedaży Black Ivory Coffee przeznaczana jest na rzecz fundacji, która opiekuje się słoniami. Ważną częścią produkcji jest też zapewnienie zatrudnienia dla rodzin opiekujących się zwierzętami i dla studentów, którzy zajmują się suszeniem ziaren.
Wspólne wyjście na kawę czy kawowa przerwa w pracy to nie tylko chwila, by wypić coś pokrzepiającego. Przede wszystkim to okazja do spotkania się i pobycia razem. Dlatego z okazji Światowego Dnia Kawy życzymy Wam samych miłych chwil przy filiżance aromatycznego napoju 🙂
A tym, którzy chcą wiedzieć więcej polecamy program „Historia Kawy” od niedawna dostępny na Netflix.