Kijów. Zapach kasztanów i kawy
O tym, jak ukraińska stolica oczarowała ją od pierwszego wejrzenia; o kolorach, zapachach i fakturach Kijowa opowiada dziś nasza Basia z Działu Grupowego. Zapraszamy do lektury!
Zapraszamy Was do zakupu książki „Ukraina. Soroczka i kiszone arbuzy” autorstwa lwowskiej przewodniczki – Katarzyny Łozy. Dochód uzyskany ze sprzedaży książki zostanie przeznaczony na działalność Polskiej Akcji Humanitarnej SOS Ukraina. Książkę możecie kupić tutaj.
Rodzinny weekend
Lecąc do Kijowa na rodzinny wypad w maju 2019 roku nie miałam chyba żadnych szczególnych oczekiwań. Po listopadowej wizycie na Ukrainie byłam zachwycona atmosferą Lwowa i byłam pewna, że Kijów nie będzie aż tak wspaniały! Ukraińska stolica, choć przecież pełna niezwykłych zabytków, kojarzyła mi się przede wszystkim z socrealistyczną zabudową i nie tak dawnymi wydarzeniami na Majdanie. Stało się jednak tak, że Kijów oczarował nas wszystkich od pierwszego wejrzenia! Intensywnymi kolorami, słodkimi zapachami, połyskującymi kopułami soborów, niespotykanym rozmachem i uprzejmością mieszkańców!
Kijów – stołeczna metropolia
Już wjeżdżając do miasta od strony lotniska Boryspol, znajdującego się na lewym brzegu Dniepru, można zobaczyć gigantyczne blokowiska, błyszczące za rzeką złote kopuły kijowskich świątyń i srebrzącą się postać Matki Ojczyzny. Kijów wita gości w całej swej onieśmielającej postaci, a wystarczy pójść wieczorem na Kreszczatik, aby wrażenie jego wielkości sięgnęło zenitu!
W centrum, tuż obok socrealistycznych, wielopiętrowych kamienic i zabytkowych budynków, znajdziemy również nowoczesne, sięgające nieba wieżowce, nieustępujące nawet o krok drapaczom chmur na ulicach Berlina czy Madrytu. Po szerokich, kilkupasmowych ulicach cicho przemykają elektryczne samochody, w niczym nie przypominające zdezelowanych lwowskich pojazdów. Pod stopami przechodniów wagoniki metra przemieszczają się z zawrotną jak na ich wiek szybkością. Przygodą jest nawet przejażdżka ruchomymi schodami na stacji Arsenalna – najgłębszej stacji metra na świecie!
Zapach kasztanów i świeżej kawy
Tym co urzekło nas w Kijowie już pierwszego dnia, jest wszechobecna zieleń! Miasto pełne jest wielopoziomowych kwietników, wysadzanych drzewami bulwarów i rozległych parków, które dają przyjemny cień w gorące dni i stanowią świetne miejsce spotkań towarzyskich. Doskonale też filtrują miejski kurz, bo powietrze w Kijowie wydało nam się zaskakująco czyste. Każdy kwartał kamienic na starym mieście ma swój obowiązkowy skwerek z zadbanymi klombami, szumiącymi fontannami, gęstymi krzewami i wygodnymi ławeczkami.
W maju dodatkową atrakcję dla zwiedzających stanowią kwitnące drzewa kasztanowe (oczywiście gigantyczne jak wszystko w Kijowie 🙂 ) Jak się dowiedzieliśmy od znajomej Ukrainki, kolczasty kasztan to jeden z symboli miasta, który znajduje się nawet w logo Kijowa. Podczas naszego pobytu zapach kasztanowych kwiatów dosłownie wypełniał całe miasto. A tam gdzie akurat przypadkiem zabrakło kasztanów, można było zobaczyć ogromne krzewy różowych piwonii!
Oprócz słodkiego zapachu kasztanów, w powietrzu czuć też… aromat świeżo parzonej kawy. Mieszkańcy Kijowa okazali się być nie mniejszymi amatorami tego napoju niż Włosi! Na ulicach miasta pełno jest niewielkich budek, w których za kilka hrywien można kupić kubek gorącej kawy 🙂
Ławra Peczerska – perła z listy UNESCO
Gdybyśmy mieli wybrać tylko jedno miejsce, które trzeba odwiedzić w Kijowie, to zdecydowanie byłby to kompleks Ławry Peczerskiej. Historia tego miejsca sięga 1051 roku, kiedy to w peczerach (jaskiniach) na naddniestrzańskim brzegu osiedlili się pierwsi mnisi na Rusi. Zabytkowe peczery do dziś stanowią część Dolnej Ławry, a pielgrzymi przemierzają wykute w skałach korytarze ze świecami w dłoniach, oddając hołd spoczywającym tu prawosławnym świętym. Trzeba przyznać, że spacer po jaskiniach to niesamowite, choć nieco upiorne doświadczenie!
W Górnej Ławrze, podobnie jak w całym Kijowie, widać niesamowity rozmach, a zwiedzanie kompleksu trwa kilka godzin. Wydaje się, że to długo, ale warto mieć dostatecznie dużo czasu, żeby na spokojnie zajrzeć w każdy zakątek tego niesamowitego miejsca! Trzeba koniecznie zwiedzić bezcenny Sobór Uspieński; wdrapać się na Wielką Dzwonnicę, z której roztacza się wspaniały widok na zabudowania Ławry i lewobrzeżny Kijów; odwiedzić przedziwne Mikrominiatur Mykoły Siadrystego oraz wystawy rozlokowane w dawnych budynkach klasztornych.
W 1990 roku cały kompleks Ławry Peczerskiej (wraz z Soborem Sofijskim) został wpisany na listę UNESCO.
Zobacz też:
Wszystkie kolory Kijowa
Ten legendarny socrealistyczny (a więc w domyśle trochę szary, nadęty i ponury) Kijów okazał się miastem niesamowicie kolorowym! Zachwyciły nas barwne murale, z których słynie miasto; intensywna kolorystyka soborowych wnętrz; nieco surrealistyczne mozaikowe rzeźby na Pejzażnej Alei; tradycyjna ceramika na straganach przy Andriejewskim Uzwizie; połyskujące w słoikach domowe kiszonki z Rynku Besarabskiego; pachnące kwiaty sprzedawane na straganach i skwerach; tańczące w feerii barw fontanny na Kreszczatiku czy kolorowe opakowania czekoladek w popularnych sklepach Roshen! Długo by wymieniać!
Miasto na wzgórzach
Kijów (podobnie jak Rzym) zbudowany jest na wzgórzach, trzeba więc dobrze zaplanować zwiedzanie, aby niepotrzebnie nie zdobywać miejskich szczytów. Pomaga w tym z pewnością pochodzący z początku XX wieku funicular, łączący historyczny Stary Kijów z dzielnicą Padół stanowiącą niegdyś kijowskie podgrodzie. Trasą wiodącą przez zbocze Volodymirskiej Góry w kilka chwil można dostać się znad brzegów Dniepru do błękitnego Soboru Św. Michała Archanioła.
Położenie na wzgórzach jest też zapewne powodem, dla którego na ulicach Kijowa praktycznie nie widać rowerzystów, mimo ogromnej powierzchni terenów zielonych 😉
Tak wiele jest miejsc i rzeczy, które oczarowały nas w Kijowie, że możemy tylko żałować, że nasza wizyta w tym mieście trwała zaledwie 5 dni! I choć wiosna to chyba najpiękniejsza pora roku w ukraińskiej stolicy, to chciałabym zobaczyć Kijów również jesienią, kiedy wśród różnokolorowych liści połyskują kasztany. Jestem pewna, że jeszcze tu wrócimy! A w międzyczasie planujemy wycieczkę do Odessy, o której na pewno Wam opowiem 🙂