Ławra Peczerska w Kijowie. Złote dachy i mroczne pieczary
Kompleks świątynno-muzealny Ławry Kijowsko-Peczerskiej to z pewnością jeden z najważniejszych zabytków Ukrainy. Mimo, że część budynków, które dziś możemy zobaczyć, to w większości rekonstrukcja, nie można podważyć historycznej wartości tego miejsca. O tym jakie wrażenie zrobiła na nich Ławra Peczerska w Kijowie opowiadają dziewczyny z Działu Grupowego. Zapraszamy do lektury!
Zapraszamy Was do zakupu książki „Ukraina. Soroczka i kiszone arbuzy” autorstwa lwowskiej przewodniczki – Katarzyny Łozy. Dochód uzyskany ze sprzedaży książki zostanie przeznaczony na działalność Polskiej Akcji Humanitarnej SOS Ukraina. Książkę możecie kupić tutaj.
Roma – City Break w Kijowie w grudniu 2019
Kijów nie bez przyczyny jest stolicą Ukrainy. To nie tylko ogromna metropolia o historycznym znaczeniu, ale też majestatyczne miasto, które robi niesamowite wrażenie. To samo można powiedzieć o jednym z najcenniejszych zabytków Kijowa (a właściwie całej Ukrainy), czyli o Ławrze Peczerskiej. Wpisana na listę UNESCO Ławra to również siedziba zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. A na dodatek – punkt obowiązkowy do zobaczenia w Kijowie. Co też uczyniłam 🙂
Czym właściwie jest ławra?
Ławra to w kościele prawosławnym duży monastyr męski, który ma szczególne znaczenie i pozycję w kościele. Dotyczy to również monastyrów, w których żyją mnisi-asceci, gdzie pustelnie są skupione blisko siebie, ale zamieszkujący je mnisi nie prowadzą wspólnego życia zakonnego. Tak też powstała Ławra Peczerska. W XI wieku dwóch mnichów przybyło do Kijowa i na naddnieprzańskich stokach, w naturalnych jaskiniach założyli swój klasztor. Stąd też pochodzi nazwa kompleksu świątynnego – peczera oznacza właśnie jaskinię. I o peczerach też Wam dzisiaj opowiem!
W chwili obecnej Ławra Peczerska w Kijowie to ogromny kompleks sakralno-muzealny, który po części znajduje się pod pieczą państwową, a po części – kościelną. Państwo roztacza swą opiekę nad Ławrą Górną, gdzie oprócz cerkwi rozlokowane są sale wystawowe i liczne muzea. Dolna Ławra, złożona z Bliskich i Dalekich Pieczar, “przypadła” w udziale kościołowi.
Ławra Górna – nie tylko złote dachy
Zwiedzanie zaczęłam od Górnej Ławry, do której wchodzi się przez Święte Wrota i Cerkiew Nadbramną. Zaraz po przejściu przez bramę naszym oczom ukazuje się Sobór Uspieński ze złotymi kopułami oraz dzwonnica. Na dzwonnicę koniecznie trzeba wejść, gdyż widok z niej jest po prostu fenomenalny! Zwłaszcza, jeśli uda nam się trafić na bezchmurny dzień, z dzwonnicy roztacza się przepiękna panorama Kijowa. Widać też oczywiście złote kopuły Soboru Uspieńskiego i zielono-złoty dach Cerkwi Refektarzowej. Łatwo stąd wypatrzeć również znajdujący się w pobliżu Pomnik Matki Ojczyzny, którzy srebrzy się w słońcu i góruje nad okolicą. Jeśli macie chwilę, to wybierzcie się pod pomnik i zobaczcie go z bliska. Po drodze miniecie zabytkowe wozy pancerne, czołgi, śmigłowce i samoloty, a nawet… opancerzony pociąg. Wszystko to jest częścią ekspozycji Muzeum Historii Ukrainy w II Wojnie Światowej. Na placu pod statuą znajduje się też pomnik upamiętniający forsowanie Dniepru przez żołnierzy ukraińskich. To na pewno spora gratka dla fanów militariów i wielbicieli historii.
Wracając jednak do Górnej Ławry, to po zejściu z dzwonnicy, musicie odwiedzić również Muzeum Miniatur. I tutaj żebyśmy się dobrze zrozumieli – to nie jest zwykłe Muzeum Miniatur, jakich pełno w Europie. Tutaj obiekty ogląda się pod mikroskopem, gdyż ciężko jest zobaczyć gołym okiem szachownicę, która znajduje się na główce od szpilki czy pchłę w złoconych butach! Będąc w Górnej Ławrze warto zajrzeć również do Cerkwi Trapeznej, z przepięknymi freskami i malowidłami.
Ławra Dolna i słynne peczery
Do Ławry Dolnej (jak nazwa jej wskazuje) trzeba zejść nieco niżej, po drodze mijając liczne stragany ze świecami, miodem, chustami i figurkami świętych. Pełen folklor!
Ławra Dolna składa się z Bliskich i Dalekich Pieczar, z cerkwi (oczywiście!), a także z cerkwi podziemnych. Ja wybrałam się do Pieczar Bliskich. Podążając za licznymi pielgrzymami weszłam do podziemi zaopatrzona w świeczkę. Cóż, niewątpliwie jest to ciekawe doświadczenie, niezależnie od tego, czy jest się osobą wierzącą czy nie. W podziemiach trzeba się przeciskać wąskimi i często niskimi korytarzami, pomiędzy oszklonymi trumnami zmumifikowanych mnichów, którzy zostali uznani za świętych. Przeciskamy się również pomiędzy pielgrzymami, którzy te szklane trumny z głęboką pobożnością całują i modlą się przy nich, nie zwracając przy tym uwagi ani na kwestie higieniczne ani na pozostałych pielgrzymów i turystów. Dlatego w pieczarach należy mieć oczy dookoła głowy. Po to by swoją świeczką nikogo nie podpalić, ani tym bardziej – nie zostać podpalonym przez kogoś innego. Z pewnością “spacer” po pieczarach robi duże wrażenie, ale nie będę ukrywać, że z radością wyszłam na powierzchnię. O dziwo nie nadpalona wcale, za to bogatsza o to niezwykłe doświadczenie – myślę, że zdecydowanie warto 😉
Jeśli zatem będziecie w Kijowie, wybierzcie się koniecznie do Ławry Peczerskiej i jej mrocznych pieczar!
Zobacz też:
Basia – City Break w Kijowie w maju 2019
Ławra Peczerska to zdecydowanie miejsce, które trzeba odwiedzić podczas pobytu w Kijowie! Na odkrywanie tajemnic Ławry dobrze przeznaczyć przynajmniej pół dnia, a jeszcze lepiej cały – po kilku godzinach spacerowania po dość sporym terenie przyda się chwila wytchnienia. Najlepiej przyjechać tu rano, gdy nie ma jeszcze tylu pielgrzymów ani turystów. My przywędrowaliśmy do Ławry ze stacji metra Arsenalna, która sama w sobie jest ciekawostką. Dlaczego? To najgłębiej położona stacja metra na świecie – znajduje się aż 105 metrów pod powierzchnią ziemi. Przy wychodzeniu nieco zatykają się uszy, a największym wyzwaniem jest wskoczenie na ruchome schody, pędzące w niespotykanym nawet w Kijowie tempie!
Z Arsenalnej czeka nas ok. 20-minutowy spacer do Ławry. Trasa wiedzie przez Park Wiecznej Chwały, w którym uwagę przykuwa strzelista wieża w kształcie świecy. To pełen symboliki memoriał poświęcony ofiarom Wielkiego Głodu na Ukrainie. Szacuje się, że w czasie “Hołodomoru” zmarło od 3 do 10 milionów Ukraińców, a samą klęskę głodu sztucznie wywołaną przez władze ówczesnego ZSRR uważa się dziś za ludobójstwo.
Sobór Uspieński
Ścigani niewesołymi myślami docieramy w końcu do Ławry Peczerskiej, gdzie szybko okazuje się, że wejście przez Cerkierw Nadbramną jest akurat zamknięte. Jeszcze tylko pół kółeczka wzdłuż murów, zakup biletów (na wszystko, a co!) i naszym oczom ukazuje się Ławra. I jest to nie byle jaki widok! Złote kopuły Soboru Uspieńskiego skrzą się w słońcu, piwonie pachną tak upojnie, jak to bywa tylko w Kijowie, a na dziedzińcu panuje kojąca cisza.
Na dziedzińcu przed Soborem uwagę zwraca spory kawałek muru pod specjalnym baldachimem. To pozostałość z oryginalnej świątyni, która została wysadzona w czasie II Wojny Światowej. Pierwsza Katedra Zaśnięcia powstała tu już w XI wieku, a budynek, który dziś można podziwiać został odbudowany w 1995 roku i ponownie konsekrowany w roku 2000. Z początku XX wieku sobór zamieniono na muzeum, dziś jednak pełni funkcję religijną. Wyraźnie czuć to w bogato zdobionych wnętrzach, które nie zdążyły się jeszcze “przykurzyć”. Pop, któremu chyba akurat trafił się dyżur “z turystami”, z surową miną napomina każdego, kto głośniej się odezwie lub trochę zbyt długo podziwia kunszt artystów.
Po wizycie w Soborze wspinamy się na dzwonnicę. Nie będę się o niej rozpisywać, ale podobnie jak Roma – gorąco polecam Wam te widoki! Dodam, że są tu dwa tarasy widokowe – z wyższego rozciąga się fenomenalny widok na Dniepr i lewobrzeżny Kijów (ach te blokowiska 😉 ). Na niższym tarasie jest się za to bliżej złotych kopuł – ma się wrażenie, że wystarczy wyciągnąć rękę, by ich dotknąć!
Muzeum Mikrominiatur – na granicy kiczu
Ponieważ mamy bilet “na wszystko”, a część cerkwi jest akurat zamknięta, zaglądamy do muzeów. W pierwszym z nich trafiamy na wystawę historycznych sukni. Można tu zobaczyć zdobne szaty z różnych regionów i czasów historycznych. To ciekawy przerywnik, jednak wkrótce naszą uwagę skradnie Muzeum Mikrominiatur Mykoły Siadrystego. To osobliwe miejsce! Wystawione tu eksponaty to coś z pogranicza niesłychanego kunsztu ich twórcy i… odrobiny kiczu. Takie jest przynajmniej moje odczucie, choć gorąco polecam wizytę tutaj. Wśród wszystkich zgromadzonych tu eksponatów mój podziw w pełni przypada złotej karaweli. Statek o wielkości zaledwie 3,5 mm należy podziwiać pod mikroskopem. Wykonany jest ze złota, platyny i szła. Na misternie wykonany model żaglowca składa się ponad 300 elementów, w tym olinowanie o przekroju cieńszym 400 razy od przekroju ludzkiego włosa. Do dziś żadna maszyna nie jest w stanie odtworzyć dzieła zręcznego pana Siadrystego!
Mykoła Siadrysty był jednak nie tylko wyjątkowym artystą, ale też historykiem-badaczem. Jego specjalnością były… systemy totalitarne. I tego właśnie dotyczy druga część wystawy w Muzeum Mikrominiatur – niemieckiego nazizmu, włoskiego faszyzmu i przede wszystkim – sowieckiego socjalizmu w najgorszym wydaniu. Zderzenie zdjęć z reżimu z banałami w rodzaju słynnej pchły w złotych podkowach czy róży umieszczonej w ludzkim włosie, wywołuje lekki szok. I chyba nie pozwala też w pełni docenić niesłychanego kunsztu rzeźbiarza. Musicie tu jednak wpaść i ocenić sami!
Religijne uniesienia w pieczarach
Zwiedzanie Górnej Ławry kończymy w Cerkwi Trapeznej (Refektarzowej), a przynajmniej taki mamy zamiar. Bowiem w kościele pod wezwaniem Antoniego i Teodozjusza (czyli mnichów “odpowiedzialnych” za powstanie Ławry) odbywa się akurat chrzest. Chwilę podglądamy nabożeństwo i szybko uciekamy z kościoła, by nie przeszkadzać w uroczystości. W końcu przed nami skarby Dolnej Ławry – miejsca, które zyskało status świętego już 100 lat po jego powstaniu!
Po dłuższym spacerze drewnianą galerią docieramy na plac, z którego wchodzi się do Bliższych Pieczar. To rzeczywiście przygoda! Na głowy wkładamy przyniesione szale, nogi okrywamy wypożyczonymi chustami. Wrzucamy “co łaska” i z cienkimi woskowymi świecami w dłoniach schodzimy w ciemność. W wydłubanych w miękkim zboczu wnękach spoczywają zmumifikowane zwłoki biskupów i duchownych. Niektóre liczą sobie kilkaset lat, pochowany jest tu m.in. Teodozjusz Pieczerski – założyciel Ławry. Spacer ze świecą przez ciemny labirynt pełen wiekowych mumii przyprawia mnie o dreszcze!
Zresztą nie tylko moje emocje sięgają tu zenitu. Pielgrzymi dosłownie rzucają się w religijnej ekstazie na szklane trumny, czule całując przejrzyste wieka, niekiedy przecierając je ogólnodostępną szmatką. Co poniektórzy zanoszą się płaczem lub wyśpiewują modlitwy. To dość upiorne, nie mówiąc już o tym, że przeraźliwie mało higieniczne! Nawet w czasie przed pandemią 😉
Podobnie jak Roma – polecam to przeżycie 😉 W ogóle z całego serca polecam Wam wizytę w Kijowie. To fantastyczne miasto, w którym nowoczesność łączy się z tradycją w sposób, który na zawsze zapada w serce!
P. S. Dziś, gdy Ukraina została zaatakowana przez rosyjskie wojska, nasze myśli w szczególności biegną w stronę mieszkańców przepięknego Kijowa 🙁 Obecnie miasto znajduje się pod obstrzałem, a my staramy się pozostać w kontakcie z tymi, którzy pozostali w Ukrainie!