Lizbona, moja miłość! City break na krańcu Europy
Lizbona to miasto, które pobudza wyobraźnię! Portugalska dusza w pigułce, słynne położenie „na końcu świata” i jedyna w swoim rodzaju nostalgiczna atmosfera miasta przyciągają tu podróżników, turystów, artystów i wszystkich, tych którzy chcą smakować to niepowtarzalne miejsce. Również nasza Ewelina wybrała się do Lizbony i opowiedziała nam jak było 🙂 Zapraszamy do lektury!
Wiosna w Lizbonie? Oczywiście, że tak!
Lizbona – skąpana w słońcu, najdalej wysunięta na zachód stolica w kontynentalnej Europie. Takie było moje pierwsze wyobrażenie o tym mieście. Niewiele, a jednak myśl o zobaczeniu Portugalii krążyła mi po głowie już od dłuższego czasu. Pewnego, deszczowego dnia, gdy stoję w gigantycznym korku w centrum Poznania, radiowiec odpala piosenkę Anny Marii Jopek. Z samochodowych głośników powoli zaczyna się sączyć melodia „Lizbona, Moja Miłość”. W domu dokładam jeszcze „Sodade”, „Cabo da Roca” oraz „Lizbona, Rio i Hawana” – ta egzotyczna mieszanka podkręca mnie do działania. Pojawia się przełom — zapada decyzja o podróży przynajmniej na miarę portugalskiego odkrywcy Vasco da Gamy. Najbliższa pora roku — wiosna! Po chwili zabukowany lot łączony, niemiecka Lufthansa i portugalski TAP. Teraz nie pozostaje nic innego, jak stać się choć na chwilę marynarzem Wielkiego Podróżnika i spisać relacje z podróży na Półwysep Iberyjski.
Saudade dla miasta Lisboa
Najlepiej zwiedzać miasto w myśl portugalskiego saudade. To tak zwana obecność nieobecności, wielu filozofów próbowało zgłębić tajniki tego słowa, oznaczającego szeroko pojętą tęsknotę, ale nie wszystkim się to udało. Jednak w Lizbonie przychodzi to naturalnie, tam wszystko przesiąknięte jest tęsknotą, nostalgią i samotnością. Ta melancholia i subtelność to wręcz duma narodowa Portugalczyków. Wcale nie oznacza ona, że zwiedzanie jest smutne i ponure, wręcz przeciwnie! Zapewniam Was, że nigdy wcześniej nie było tak ekscytujące jak w sercu Lisboa!
Nad miastem nieprzerwanie góruje Zamek Św. Jerzego. Nie jestem miłośnikiem mrocznych zamczysk, jednak widoki jakie stamtąd rozpościerają się na wszystkie strony świata, potrafią zaprzeć dech w piersiach. Liczne pawie z powagą kroczą wśród drzew oliwnych — dzisiaj są to stali mieszkańcy rezydencji królów, którzy nadają niezwykły koloryt temu miejscu. Bazyliki, sanktuaria i katedry — to niewątpliwie znaczące zabytki Portugalii, a mimo to największe wrażenie, wywarł na mnie niewielkich rozmiarów Kościół św. Dominika. Widok wnętrza, doszczętnie strawionego przez pożar, robi duże wrażenie. Nieodnowiony, a równie piękny, zdaje się jakby modlitwa tutaj nabierała dodatkowej mocy stwórczej. Po południu, jak na prawdziwych „lokalsów” przystało, warto odpocząć w parku miejskim z widokiem na sporych rozmiarów fontannę. W takich miejscach możemy podpatrzeć jak żyją, a raczej jak dbają o swoją formę starsi Portugalczycy. Spotkamy tutaj również grupy nastolatków, prezentujące wszystkim dookoła najnowsze hity muzyczne.
Azulejos w mojej kuchni
Przy Avenidzie Sidono Pasi dumnie wznosi się Pavilhao Carlos Lopes, miejsce gdzie tradycja na dobre połączyła się z nowoczesnością. Zabytkowe płytki azulejos, okalające zewsząd budynek, dodatkowo oświetlone zostały przez instalację artystyczną. Ceramiczne, niebieskie kafle , jakże często wykorzystywane przy remontach polskich mieszkań, stały się marką na całym świecie. Wewnątrz pawilonu znajdują się pamiątki po portugalskim maratończyku, zwycięzcy Igrzysk Olimpijskich. Krótkie spojrzenie na buty sportowe mistrza powinno natchnąć każdego biegacza do przynajmniej jednej rundy wokół parku u stóp zabytkowego obiektu. Azulejos odkrywać można samemu, po prostu spacerując poszczególnymi dzielnicami miasta, wchodząc do licznych pałaców i kościołów. Jednak można też dowiedzieć się o sztuce trochę więcej. Narodowe Muzeum Płytek przedstawia materiały i poszczególne techniki ich wykonania. Faktura, szkliwo, odporność na wodę, kompozycja, motyw, estetyka, dziedzictwo islamskie – te wszystkie tematy można zgłębić w Museu Nacional do Azulejo.
Nie tylko żegluga
Zaskoczył mnie szeroki wachlarz środków transportu, jakimi możemy zwiedzać miasto. Pieszo? Banał! Teraz do wyboru są niezwykle zwinne i omijające miejskie korki tuk tuki, a kierowcę-przewodnika dostajemy gratis! Dla spragnionych wrażeń proponuję miejskie skutery i super-nowoczesne samochody elektryczne, a to wszystko na wyciągnięcie ręki. Są jeszcze klasyczne, kolorowe, wystylizowane samochody garbusy, które najlepiej pokonują liczne różnice w wysokości terenu. Stylowo ubrany kierowca zafundował mi niezapomnianą przejażdżkę, sprytnie meandrując wśród wąskich uliczek. Natomiast wjazd na wzgórze zamkowe jeszcze nigdy nie był tak widowiskowy.
Jeżeli nie uda Ci się załapać na poranną jazdę żółtym tramwajem, nic straconego! Około godziny 20:00 nie ma już tylu turystów, a wjazd na jedno z licznych wzniesień okaże się zbawienne dla zmęczonych już nieco nóg. Natomiast w nieco hipsterską, nadmorską promenadę najlepiej wpisują się miejskie rowery typu cruiser oraz rowery elektryczne. Można je wypożyczyć w wielu charakterystycznych punktach przestrzeni miejskiej, a dzięki nim w szybki sposób przejedziemy mostem na drugą stronę miasta.
Zobacz też:
Morski talerz
Niewiele jest w Polsce restauracji serwujących dania kuchni portugalskiej. Dlatego tym większą frajdę sprawiło mi odkrywanie poszczególnych produktów na mojej wakacyjnej karcie dań. Wierzcie mi lub nie, ale próbowanie nowych smaków w otoczeniu dźwięków fado, z morską bryzą delikatnie muskającą skórę oraz z widokiem na rozpalone do czerwoności, ceglane dachy miejskich domów automatycznie aktywuje wszystkie kubki smakowe.
Spragniony? Nie w Lizbonie! To tu, za każdym rogiem wyłania się ginjinha — portugalski likier, prawdziwe dobro narodowe. To tu, co godzinę odbywa się degustacja wina — białe, czerwone, a może z regionu Alentejo? Jeśli nie zachęci Was sklep ViniPortugal, to może Museu da Cerveja wraz z degustacją piwa jasnego i ciemnego, a do tego Pastel de Bacalhau, czyli świeży krokiet z dorsza. Jeśli czujecie kulinarny niedosyt, jest jeszcze cukiernia, sprzedająca 15 tysięcy pasteis de belem… dziennie! Znana jako mini tarta lub babeczka budyniowa, skradła niejedno już serce. Kolejnym deserem będzie Arroz Doce, czyli ryż na mleku z cynamonem i tutaj pojawia się dobra wiadomość — w Lizbonie na pewno znacząco nie przytyjemy!
Kuchnia portugalska w nowoczesnym wydaniu jest równie zaskakująca, w Cafe Central Lisboa restaurante&bar mam niepowtarzalną okazję zjeść wędzoną rybę, która zdaje się jeszcze pływać na plastrze cukinii. Dekoracje na talerzu, żywcem wyjęte z obrazów Jacksona Pollocka, mogą zaspokoić duszę, ale czy do końca zaspokoją polskie żołądki?
Palce lizać
Położenie miasta nad rzeką Tag, przy jej ujściu do Oceanu Atlantyckiego, zobowiązuje do serwowania przyjezdnym najlepszych owoców morza. W dawnej arenie do walk byków zjemy dziś romantyczną kolację, a w jej podziemiach zrobimy lokalne zakupy w centrum handlowym. Choć stolica Portugalii pęka w szwach od mnogości knajp, barów czy restauracji z pokazem fado, jest jedno miejsce, które pozostawiło w mojej pamięci wyjątkowe wspomnienie i niezatarte wrażenie. Palacio Chiado, bo to o nim mowa, zaprasza strudzonych wędrowców na drinka lub kolację na piętrze. Kiedy wydaje Ci się, że podjąłeś już decyzję co do nocnego wyjścia, wkraczasz w wykwintny, cyrkowy świat, niczym z filmów Davida Lyncha i nagle nic nie jest już takie oczywiste. Witraże jak u Stanisława Wyspiańskiego, sklepienie jak z przykościelnej kaplicy, płótna wielkości Twojego pokoju oraz uskrzydlony, złoty lew — uważaj, Lizbona bywa niebezpiecznie pociągająca!
Miss Lizbona
Zatęsknić można za urzekającymi domami i wąskimi uliczkami dzielnicy Alfama, za klimatycznie oświetlonym Praca de Comercio w środku nocy. Również za dzielnicą Baixa w sercu miasta i wakacyjnym fragmentem Belem wzdłuż wybrzeża. Zatęsknić można za malowniczymi zachodami słońca, oglądanymi z kameralnej łódki lub jachtu z nieustannie tańczącym na wietrze białym płótnem. Można powspominać ten wspaniale spędzony czas, stąpając po swoich własnych azulejos w kuchni czy łazience. Także słuchając oryginalnego fado na Spotify, a nawet radiowej, polskiej muzyki opiewającej cuda Lizbony. Przypomnisz sobie o mieście przygotowując sałatkę z portugalską oliwą z oliwek, otwierając ostatnią już puszkę z sardynkami czy popijając do kolacji kupione wcześniej porto. Jednak czy będą to zwyczajne wspomnienia i tęsknoty za dalekim lądem? Może będzie to nasiąknięte emocjami i rozdzierające Twoje serce… saudade.
Ewelina
P. S. Przekonani, że Lizbona skradnie i Wasze serca? Zapraszamy na nasze city breaki w Lizbonie 🙂