Herbata. Zapraszamy w podróż po herbacianym królestwie!
Herbata jest w Polsce bardzo popularna i wiele osób nie wyobraża sobie życia bez tego napoju. Musicie zatem wiedzieć, że 15 grudnia wypada Międzynarodowy Dzień Herbaty. Z tej okazji nasza pilotka – Małgosia Tylińska-Góral oraz Basia z Działu Grupowego zapraszają Was na wirtualną podróż szlakiem herbaty. Zabiorą Was do Wielkiej Brytanii, Indii oraz na Sri Lankę, czyli w miejsca mocno związane z kulturą herbacianą. Zapraszamy!
Droga z Chin do Indii przez… Wielką Brytanię (Gosia Tylińska-Góral)
Herbata pojawiła się w Europie w XVII w. Prekursorami byli kupcy holenderscy, którzy sprowadzili ją z Japonii. Natomiast Wielka Brytania zawdzięcza swą tradycję picia herbaty rodzimemu kupcowi Thomasowi Garrawayowi, który sprowadził ją w 1658 r. z Chin. Trzeba przyznać, że trafił w dziesiątkę, bo choć moda na herbatę w Europie przeminęła dość szybko, to Brytyjczycy zakochali się w herbacie i mało kto wie, że tą miłością zarazili… Indie.
Obecnie to Indie są jednym z najważniejszych producentów herbaty na świecie i wydaje się nam, że tak było od zawsze, a przecież zaledwie 170 lat temu indyjski przemysł herbaciany praktycznie nie istniał. Rozwój produkcji herbaty w Indiach jest efektem pozbawienia monopolu Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej na handel z Indiami w roku 1813, a w roku 1833 – na handel z Chinami. Rosnąca konkurencja w handlu herbatą zmusiła Kompanię do rozpoczęcia upraw tej rośliny w Indiach. To przecież Indie były „perłą w koronie” brytyjskiego imperium, a klimat jak najbardziej sprzyjał uprawie krzewów herbacianych. Nie ma też wątpliwości, że herbata była znana w Indiach od starożytności, jednak w ogóle nie doceniana jako napój.
Herbata Indyjska
W 1823 roku major Robert Bruce odkrył i opisał gatunek krzewu herbacianego, który był uprawiany przez tubylców prawdopodobnie jeszcze przed przybyciem Anglików do Indii. Krzew ten jednak różnił się od chińskiego wielkością liści. Gdy w 1824 roku Robert Bruce nagle umarł, jego pracę kontynuował jego młodszy brat Charles Aleksander Bruce. Zbierał on nasiona i próbował je posiać, by później móc kultywować rosnące krzewy. W 1826 roku osiedlił się w Sadiji, małej osadzie w górnym Assamie, gdzie rozpoczął karczowanie dżungli pod pierwszą plantację herbaty.
Five o’clock
Podróż szlakiem herbaty nie może obyć się bez słynnego angielskiego „five o’clock”. Wymyśliła je księżna Anna Russell, która to popołudniami była nieco głodna. Nie mogąc doczekać kolacji, wzywała służbę, by ta dostarczała do jej pokojów herbatę i drobny posiłek. Wkrótce sekret wyszedł na jaw i inni, zwłaszcza osoby z niższych sfer, które uwielbiały naśladować wysoko urodzonych, zaczęli również spożywać taki podwieczorek. Zwyczaj szybko się przyjął i stał się narodową tradycją, a Five O’Clock stało się synonimem angielskiego podwieczorku.
Hrabia Charles Grey i tygrysy
Dodam jeszcze parę słów na temat mojej ulubionej herbaty „Earl Grey”. Istnieje kilka legend dotyczących czarnej herbaty z dodatkiem kwiatu pomarańczy bergamoty, która porasta gęsto wyspę Cejlon. Według mojej ulubionej legendy hrabia (niższa kategoria hrabiego to właśnie „earl”) Charles Grey otrzymał tę mieszankę w podzięce za uratowanie syna hinduskiego radży z łap drapieżnego tygrysa. Hrabia tak zasmakował w herbacie, że dziś jest to jedna z popularniejszych herbat w Wielkiej Brytanii. Została specjalnie skomponowana, aby pić ją co najwyżej, z plasterkiem cytryny, nigdy z mlekiem, jak pije się herbatę w Wielkiej Brytanii.
Zobacz też:
Herbata po angielsku i hindusku
Wielu z nas myli tzw. „bawarkę”, czyli esencję herbacianą z dodatkiem gorącego mleka z herbatą angielską. Wydaje się, że to po prostu herbata z mlekiem lub śmietanką. Uwaga! Brytyjczycy serwują herbatę w następujący sposób: parzą herbatę czarną (tzw. „English Breakfast”) w imbryku i podają w dzbanuszku zimne koniecznie mleko. Trzeba pamiętać, że do filiżanki wlewamy najpierw odrobinę (naparstek) mleka, a dopiero w drugiej kolejności gorącą herbatę. W ten sposób idealnie wymieszają się oba składniki i wierzcie mi, że herbata smakuje naprawdę inaczej!
Kolejną ciekawostką jest herbata po hindusku, tzw. „Masala Tsai”, która gotowana jest w mleku z dodatkiem mieszanki aromatycznych przypraw i serwowana jest koniecznie z cukrem.
Orange Pekoe do śniadania
W Anglii najpopularniejsze marki herbat to Chelsea Wittard oraz Twinnigs (znana również w Polsce). Podczas moich podróży do Londynu często odwiedzam oba sklepy, ponieważ w czasie gdy mieszkałam w Anglii, nieodwracalnie zaraziłam się miłością do herbaty i to przez przez wielkie „H”. Nie wyobrażam sobie śniadania bez imbryka pełnego herbaty „Orange Pekoe” (o charakterystycznym pomarańczowym kolorze naparu) i oczywiście wypijam ją z dodatkiem zimnego mleka. Kocham ten poranny rytuał!
Zielone pola herbaciane na Sri Lance (Basia)
Każdemu wielbicielowi herbaty serdecznie polecam wycieczkę na Sri Lankę. Ta niewielka wyspa, ze względu na swój kształt zwana “Łzą z policzka Indii” (a dla Poznaniaków – „ziemniakiem” 😉 ), jest jednym z czołowych producentów herbaty na świecie. Herbacianą potęgę uczynił z niej sir Thomas Lipton (na pewno kojarzycie to nazwisko!), a jego imię do dziś nosi jeden z regionów w okolicy Elli. To właśnie sir Thomas stworzył jedną z pierwszych plantacji na wyspie Cejlon, na której leży Sri Lanka. Krzewy świetnie przyjęły się w tutejszym klimacie, a dzisiaj herbaty z Cejlonu cenione są za wyjątkowy smak. Większość herbat dostępnych w Polsce produkowana jest właśnie na Sri Lance. Trzeba też przyznać, że soczyście zielone plantacje na wyspie należą do najbardziej malowniczych na świecie! Przez pola herbaciane biegnie również jedna z najpiękniejszych tras kolejowych świata, a przejażdżka pociągiem relacji Haputale – Ella to niesamowita przygoda.
Wodospad i nieszczęśliwi kochankowie
Do najsłynniejszych herbacianych regionów na Sri Lance należą tereny pomiędzy położonym w górach, iście brytyjskim miasteczkiem Nuwara Elija, a Haputale i Ellą. To właśnie tutaj znajdują się najpiękniejsze plantacje i liczne fabryki herbaty. Do tych najbardziej znanych należy chyba Mlesna Tea Castle (od niedawna herbaty Mlesny dostępne są również w Polsce). W zameczku (wyglądającym trochę dziwnie wśród egzotycznej przyrody Sri Lanki), można wziąć udział w degustacji słynnego napoju i to z widokiem na wodospad Devon! Moją ulubioną herbatą z Mlesny jest chyba Lover’s Leap – czarna herbata o lekko cytrusowym posmaku i dużej zawartości dobroczynnych polifenoli. Lover’s Leap pochodzi z plantacji położonych ponad 2000 m n.p.m. na wzgórzach wokół Nuwara Elija. Z kolei jej nazwa (czyli skok kochanków) nawiązuje do romantycznej legendy o nieszczęśliwej miłości.
Biała, zielona, czarna i… brązowa
Herbatę zbiera się ręcznie, a robią to przede wszystkim kobiety, na Sri Lance głównie Tamilki. Zbiera się trzy górne liście, przynajmniej do celów eksportowych. To czy pijemy herbatę białą, zieloną czy czarną zależy od procesu dalszej obróbki tych liści. Natomiast na Sri Lance jest dostępna jest również herbata… brązowa. Tzw. “brown tea” produkuje się na rynek lokalny ze starszych liści, a napar jest dość mocny. Choć teoretycznie to herbata gorszej jakości, to moim zdaniem smakuje zdecydowanie lepiej niż większość herbat ekspresowych produkowanych z pyłu herbacianego.
Herbata jest dobra o każdej porze dnia!
Odwiedzając plantację herbaty, warto wybrać taką z niewielką fabryczką – my trafiliśmy do Halpewatte w okolicy Elli. Tu zobaczyliśmy jak herbatę się zbiera, suszy, rozdrabnia i przechowuje, a w końcu – parzy. Nasz przewodnik miał dla nas mnóstwo ciekawostek! Dowiedzieliśmy się m.in. że klasa oraz moc herbaty zależy od stopnia rozdrobnienia liści. Najdrobniejsze i granulowane herbaty (np. breakfast tea) pije się rano, gdyż mają największą powierzchnię parzenia. Dzięki temu są najmocniejsze i najbardziej pobudzające. Im późniejsza pora, tym liście powinny być większe, a susz może zawierać nawet pączki. Do takich herbat należy m.in. ulubiony Orange Pekoe Gosi lub herbaty typu FP, czyli Flowery Pekoe, których liście zwija się w kulki. Zainteresowanych herbacianą nomenklaturą odeślę do Wikipedii, w której pięknie wytłumaczone są tajemnicze skróty, które można znaleźć na herbacianych pudełkach 🙂
Lubicie herbatę? Jaką najbardziej? Zieloną, czarną, w kubku czy w filiżance, z mlekiem czy z cytryną? A może… wolicie kawę? Dajcie znać!
P. S. Jeśli marzy się Wam wypad do krainy herbaty, proponujemy kontakt z naszym Działem Grupowym 🙂