Salina Turda. Ukryty klejnot Transylwanii
Choć położona nieopodal Kluża Napoki Salina Turda jest jedną z najbardziej promowanych atrakcji Rumunii, wydaje się, że niewiele osób o niej słyszało. W 2013 roku Business Insider uznał ją za jeden z “25 ukrytych klejnotów świata”. Sama jej nazwa, Salina Turda, oznacza ni mniej ni więcej tylko “kopalnię soli w Turdzie”. Czy jednak jest odpowiednikiem naszej Wieliczki? O swoich wrażeniach z podziemnej wizyty opowiada Basia z naszego Działu Grupowego. Zapraszamy do lektury!
Najpopularniejsza atrakcja Transylwanii?
Salina Turda leży ok. 35 km na północ od uniwersyteckiego miasta Kluż-Napoka. Dojazd do kopalni w teorii jest bardzo prosty, jednak trzeba trochę się przyłożyć do szukania właściwego transportu. Nam udało się dopiero za trzecim razem, gdy już byliśmy gotowi się poddać. Co ciekawe, o atrakcjach Turdy nie wspominał żaden z polskich przewodników, a do wizyty przekonało nas jedno, niemal kosmiczne zdjęcie z czeluści kopalni znalezione przypadkiem w internecie. I choć od wycieczki po Transylwanii minęło już kilka lat, całkiem wyraźnie pamiętam podziemne komnaty wydające się nie mieć sklepienia, przepiękne solne wzory na ścianach, lśniące jak czarny diament podziemne jezioro, a przede wszystkim – futurystyczne konstrukcje.
Krótka historia kopalni soli
Rumuńska salina to jedna z najstarszych kopalni soli w Europie. Sól wydobywano tu już prawdopodobnie w czasach rzymskich, a pierwsze wzmianki o kopali w Turdzie pochodzą 1075 roku. W Średniowieczu sól z Turdy trafiała przede wszystkim na rynek węgierski, a z Segedynu dalej na rynki europejskie. Rozkwit kopalni przypadł na czas, gdy nad Siedmiogrodem panowali Habsburgowie – wtedy to w Turdzie otwarto nowe wyrobiska. Swój obecny kształt kopalnia zyskała pod koniec XVII wieku.
XIX wiek pokazał jednak, że przestarzała infrastruktura wpływa na wydajność wydobycia i w 1932 roku Salina Turda została ostatecznie zamknięta. W czasie II Wojny Światowej służyła za skład amunicji i schron przeciwlotniczy, później zaś m.in. za magazyn… serów. W latach 1950-1992 kopalnia była otwarta dla turystów, zaś lata 2008-2010 przyniosły poważne inwestycje – zainwestowano tutaj niemal 6 milionów euro! Salina Turda zyskała zupełnie nowe oblicze. Projekt został powierzony rumuńskiemu studiu Ecopolis, specjalizującemu się w architekturze uwzględniającej potrzeby środowiska. Trzeba przyznać, że architekci spisali się na medal! Zrealizowany projekt podkreśla piękno solnych struktur, dodając mu niesamowitego blasku. Ogromną rolę pełni tu oświetlenie, które wydobywa z mroku najpiękniejsze fragmenty solnych wzorów.
Salina Turda – rumuńska Wieliczka?
Chyba jak większość Polaków, słysząc słowa “kopalnia soli”, myślę o Wieliczce. To bez wątpienia nasz narodowy skarb, wpisany już w 1978 roku na listę UNESCO. Mówimy o nim z pewną nabożnością i podziwem dla kunsztu górników, wspominając legendę o świętej Kindze. W Wieliczce zachwyt budzą podziemne kaplice i solny kandelabr, a przy okazji wizyty dowiadujemy się sporo o procesie wydobycia soli.
Jednak Salina Turda poza faktem, że jest kopalnią soli, nie ma wiele wspólnego z Wieliczką. Musicie wiedzieć, że przed wyjazdem wpatrywałam się w zdjęcia, próbując rozszyfrować, czym właściwie jest widoczna na nich “stacja kosmiczna”. Ogromnym i skomplikowanym mechanizmem do wydobycia soli? Instalacją artystyczną przypominającą szkielety podmorskich stworów? Celowo tego nie sprawdziliśmy, by dać się zaskoczyć na miejscu. Jakież było moje zdziwienie, gdy futurystyczne konstrukcje z bliska okazały się… podziemnym parkiem rozrywki! Oczywiście w dużej części drewnianym, ze względu na niszczycielski wpływ soli. Na chętnych czeka tu podziemne pole do minigolfa, kręgielnia, stoły do bilarda oraz ping-ponga, niewielki amfiteatr, centrum SPA oraz ogromny diabelski młyn. Jechaliście kiedyś karuzelą w ogromnej kopalni soli? Niezapomniane wrażenie! Jeśli na zwiedzanie wybierzecie się z dziećmi, będą zachwycone!
Trasa turystyczna
Trasa turystyczna w salinie zaczyna się Pasażem Franciszka Józefa – solnym korytarzem o niemal kilometrowej długości. To czas, kiedy śmiałkowie liżą ściany, by sprawdzić, czy na pewno sól jest słona lub zostawiają podpisy wyryte w miękkim materiale. Idąc korytarzem dostrzeżecie, jak zmienia się akustyka. Pierwszą komorą na trasie jest Mina Iosif, zwana też “Salą Ech”. Jest tu niesamowita akustyka, a solne ściany wielokrotnie odbijają nawet najdłuższe zdania. W ośmiokątnej Komnacie Crivac zobaczycie ogromną zabytkową wyciągarkę. Urządzenie zwane też “końskim młynem” to prymitywne narzędzie do wyciągania soli na powierzchnię. Pochodzi z 1881 roku i jest jedynym ocalałym tego typu narzędziem w całej Rumunii i prawdopodobnie jedynym w Europie, które do dziś pozostaje w swym miejscu przeznaczenia.
Mina Rudolf – zabawa na całego!
Jednak miejscem, do którego zmierzają wszyscy jest Mina Rudolf, nazwana imieniem austriackiego księcia. Pod stropem komnaty zawieszono widokowe pomosty, z których można podziwiać jej ogrom. Jeśli macie lęk wysokości, raczej omińcie ten punkt zwiedzania 😉 Aby zejść na sam dół trzeba pokonać 172 stopnie (13 pięter!), bowiem sama komora znajduje się 120 metrów pod powierzchnią ziemi. Nie martwcie się – na górę można wrócić panoramiczną windą.
Ogromna komnata (40 metrów wysokości, 50 m szerokości i 80 długości) w kształcie dzwonu robi piorunujące wrażenie! Ściany lśnią niczym gigantyczny krzemień pasiasty, z sufitu zwisają imponujące stalaktyty, a człowiek ma wrażenie, jakby stał na dnie oceanu. A na środku czeka wesołe miasteczko z przyszłości. No spróbujcie sobie wyobrazić kopalnię, w której zmieścił się diabelski młyn! A gdy już nasycicie się atrakcjami w Kopani Rudolfa, czas zejść jeszcze głębiej – do Mina Terezia.
Zobacz też:
Mina Terezia i podziemne jezioro
Przyznam się Wam, że o ile na podziemnym diabelskim młynie byłam już zupełnie kupiona, to podziemne jezioro w Kopalni Terezia skradło moje serce do reszty! Przepastna czerń wody przywodziła na myśl sceny z Harrego Pottera, w których młody czarodziej zdobywał pierwszego horkruksa. Drewniane konstrukcje na wyspie pośrodku jeziora oświetlone są tak, że sprawiają wrażenie że płoną. Ale najlepsze jest to, że… można tu wypożyczyć wesołą żółtą łódkę i popłynąć wokół wyspy! Jeśli kiedyś zawitacie do Saliny Turdy, koniecznie tego spróbujcie, nawet jeśli będzie trzeba poczekać w kolejce na swoją łódź. To zabawa na całego, ale zobaczycie, że nawigowanie w ciemności wcale nie jest łatwe.
Chętnie bym się z Wam podzieliła zdjęciami z podziemnego jeziora, ale wszystkie wyszły poruszone lub niedoświetlone. Dlatego wspomogę się filmikiem przedstawiającym całą trasę turystyczną 🙂
Podziemne uzdrowisko
Projektując trasę turystyczną nie zapomniano również o leczniczych właściwościach soli i stworzono tu centrum haloterapii. Temperatura w kopalni wynosi ok. 10-12 stopni Celsjusza, zaś wilgotność – ok. 80%. W powietrzu nie ma żadnych drobnoustrojów, co stwarza idealne warunki dla osób z chorobami układu oddechowego. Specyficzny mikroklimat poprawi pracę naszych płuc i oskrzeli, a jeśli ktoś ma ochotę naprawdę się zrelaksować, może zajrzeć do jednego z gabinetów masażu lub skorzystać w oferty solnego SPA. Zatem ubierzcie się ciepło i wyruszajcie do Saliny Turdy!
Salina Turda – Perła Transylwanii
Przez wieki z tego obszaru wydobyto niemal 3 miliardy ton soli – przyznacie, że to imponujące dziedzictwo! Dziś Salina Turda jest prawdziwą “Perłą Transylwanii”, która może równać się z urokliwą Sighisoarą czy Pałacem w Sinai. To największe muzeum solnictwa na świecie i doskonały ośrodek haloterapii. Idealne połączenie piękna przyrody, bogactwa historii, działania człowieka, czystej rozrywki i niebanalnej architektury. Krótko mówiąc – to jedyne takie miejsce na świecie!
Dla mnie wizyta tutaj była jak wejście do innego wymiaru dzieciństwa, w którym ktoś pozwolił mi pojeździć na karuzeli w płonącej światłem stacji kosmicznej 🙂
Basia
Jeśli chcielibyście wybrać się do Rumunii, skontaktujcie się z naszym Działem Grupowym.