Ciao Milano! City break w najmodniejszym z włoskich miast
Oto historia o mieście, w którym rodzą się najnowsze trendy, a buty nie zawsze muszą pasować do torebki. Mieście, które od lat kusi stylistów, wizażystów i projektantów mody. Mieście, w którym Fashion Week jest jego drugą nazwą, synonimem ważności, gdzie daleko za nim stoi Paryż, Londyn, Nowy Jork czy Berlin. W końcu mieście, w którym słowo design znają już najmłodsi jego mieszkańcy! Zapraszamy do lektury, po przeczytaniu której, Mediolan stanie Ci się bliższy niż myślisz.
Na przekór hymnowi „Z ziemi włoskiej do Polski”
To były zdecydowanie ostatnie dni wakacji, a pogoda w Polsce już na miarę puchowej kurtki. Natomiast włoskie Bergamo przywitało nas nie stygnącą płytą lotniska, gdy zegarek po przesunięciu czasu wybijał już północ. W autobusie na trasie Bergamo-Mediolan, wciąż dało się usłyszeć przewagę języka polskiego nad włoskim. My jednak myślami byliśmy już przy powtórce słynnych buon giorno, per favore, non capisco i arrivederci.
Jak przedłużyć lato
Słońce w Mediolanie od samego rana prowadziło walkę z chmurami, aby ostatecznie pokazać swoją siłę i wygrać starcie na resztę dnia. To właśnie Mediolan pozwolił założyć zapomniany dawno trencz i schowane głęboko w czeluściach szafy okulary przeciwsłoneczne — koniecznie z dobrym filtrem UV! Pamiętajcie, że słońce na Półwyspie Apenińskim bywa przebiegłe i nawet w okresie jesiennym może pozostawić na polskiej skórze czerwoną pamiątkę. Dla wszystkich ciepłolubnych mam jednak dobrą nowinę: obraz Mediolanu pokrytego śniegiem, to naprawdę rzadkość ostatnimi czasy.
Moda na sukces
Swoje pierwsze kroki na włoskiej ziemi skierowaliśmy od razu do słynnej dzielnicy mody, tak zwanego Złotego Trójkąta. Czy zachwycił nas przepych wystaw sklepowych? Myślę, że nie jeden visual merchandiser miałby tutaj od kogo uczyć się fachu. My swój zachwyt przenieśliśmy jednak ku bohemie artystycznej, przechadzającej się dumnie mediolańskim szlakiem mody. Zapozowaliśmy również przy znanej i lubianej instalacji artystycznej, przedstawiającej gigantycznych rozmiarów igłę i nitkę, uznając wyższość tutejszych krawców.
Mniej konserwantów
Chwilę później przyszedł czas na zatracenie się w świecie włoskich lodów gelato, kaw espresso i cappuccino. Również prawdziwej pizzy i modnego ostatnio aperitif o nazwie Aperol. Ten przepyszny maraton kulinarny trwał nieprzerwanie 3 doby. O ile przyjemnie jest sączyć drinki z palemką, z widokiem na największe dzieła włoskiego renesansu, my postawiliśmy na lokalne kawiarnie, daleko wysunięte poza ścisłe centrum z reprezentacyjnym placem katedralnym. Z ręką na sercu możemy polecić Wam nowoczesną Piazza Gae Aulenti. Ciekawa jest też kulturalna dzielnica Isola oraz obszar Zona Zara, gdzie mieliśmy swoją bazę noclegową. To właśnie w tej części miasta poranki zaczynaliśmy od dobrej kawy i ciepłego tosta, a bez znajomości włoskich słówek z rozdziału “Włoski na talerzu” pewnie długo chodzilibyśmy głodni.
Zobacz też:
Numero uno
Można czytać godzinami o arcydziełach budownictwa europejskiego, uczyć się o bazylice pięcionawowej, schodkowej, z niższymi nawami zewnętrznymi, a stojąc przed Duomo di Milano po prostu patrzysz, próbując ogarnąć kto i jak stworzył coś tak majestatycznego. Jesteście ciekawi jej wnętrza? Zapraszamy Was do obejrzenia wyjątkowego koncertu Andrea Bocelli’ego z Katedry Narodzin Św. Marii w Mediolanie. Na pewno warto na dłużej zatrzymać wzrok na witrażach w chórze katedry, bowiem należą one do największych na świecie. Co więcej, sam dach katedry udostępniony jest dla turystów, to świetna okazja do podniebnych spacerów wśród sterczyn i gargulców. Widać stąd fotograficzną panoramę miasta, a przy dobrej widoczności nawet Alpy!
Zabytki vs mieszkańcy
Kiedy już dotrzesz do mrocznego cmentarza Cimitero Monumentale, przespacerujesz się parkiem Sempione przy Zamku Sforzów, usiądziesz na ławce z widokiem na Bosco Verticale — skąpane w zieleni wieżowce w dzielnicy Porta Nuova, zobaczysz „Ostatnią Wieczerzę” Leonarda da Vinci (w oryginale lub na milionach pocztówek zalewających miejskie kioski), wówczas zdasz sobie sprawę, że klimat tego miasta tworzą przede wszystkim jego mieszkańcy — gestykulujący, pokrzykujący i zwyczajnie pełni radości w drodze do pracy czy szkoły.
Tam gdzie GPS szaleje
Ważna jest w Mediolanie umiejętność gubienia się, zatracania bez reszty w brukowanych uliczkach. Bez niej nie byłoby nam dane zobaczyć takich miejsc jak mur lalek przy Via Edmondo de Amicis – manifestu przeciwko przemocy wobec kobiet. Następnie luksusowych flamingów przy Via Cappuccini czy ucha przy Via Serbelloni, służącego za pierwszy domofon w mieście.
Prawdziwe dolce vita
Ze stolicy Lombardii wracamy opaleni, uraczeni najlepszą kuchnią świata, z głową pełną artystycznych pomysłów i kreatywnych rozwiązań. Do tego całkowicie zrelaksowani i jak na włoską mentalność przystało, nie spieszno nam do powrotu. Nasz urlop dobiega jednak końca, a do bagażu podręcznego postaramy się dopakować jeszcze trochę mediolańskiego szyku i włoskiego temperamentu!
Ewelina
P. S. Taki weekendowy wypad to świetna okazja do relaksu. Zatem zapraszamy na nasze city breaki w Mediolanie 🙂