Fika i kanelbullar. Szwedzka przerwa na kawę i bułeczki z cynamonem
Co roku, 4 października, Szwedzi obchodzą dzień bułeczki z cynamonem. Czy to nie brzmi jak najpiękniejsze święto na świecie? 😉 W tym dniu, każdego roku, w Szwecji sprzedaje się ok. 7 milionów cynamonowych bułeczek! Dlatego dziś opowiemy Wam trochę o szwedzkich wypiekach (które w naszym biurze mają grono oddanych fanów) i o przerwie na kawę, która nie jest tylko przerwą na napój z kofeiną, ale prawdziwym społecznym zjawiskiem. A na zakończenie podzielimy się z Wami wypróbowanym przepisem, który przeniesie Was prosto na ulice Sztokholmu! Zapraszamy do lektury 🙂
Fika – szwedzka przerwa na kawę
Kanelbullar, czyli bułeczki cynamonowe to absolutna klasyka szwedzkich wypieków. Szwedzi zjadają ich nieprawdopodobną wprost ilość, a to z powodu fiki. Czym jest fika? To przerwa na kawę, zwana tutaj fikapaus lub fikarast, w skrócie – po prostu fika.
W zasadzie wszystko, co wiąże się z czasem spędzonym przy kawie (lub innym napoju) i ciastku, podczas rozmów z przyjaciółmi można zawrzeć w jednym słowie: fika. Fika to prawdziwy społeczny fenomen, sztuka zatrzymania się w biegu i spędzenia uważnie czasu. To chyba najbardziej szwedzki z rytuałów, sięgający sedna tego, czym jest skandynawskie podejście do życia, które polega na szukaniu równowagi, harmonii i dobrostanu w każdym aspekcie życia. Zapach cynamonu i czekolady, gorąca kawa i świeże drożdżowe ciastka – czy może być coś, co lepiej wpływa na samopoczucie? 🙂
Fika nie ma określonej pory – można ją zrobić rano, w trakcie pracy lub nawet wieczorem, a najlepiej kilka razy w ciągu dnia! Również miejsce nie ma znaczenia – można się spotkać w domu, w pracy lub w kawiarni. Fika w pracy trwa na ogół 10-15 minut, natomiast fika z przyjaciółmi może trwać nawet kilka godzin! Liczy się towarzystwo i radość z bycia razem 🙂
Kawowa tradycja w Szwecji
Tradycja kawowej przerwy (a także wypieku bułeczek z cynamonem) sięga początków XIX wieku. Kawa “przybyła” do Szwecji już pod koniec XVII wieku, a konkretnie w 1685 roku. Wtedy to król Karol XII podczas swojej wyprawy do Turcji poznał smak kawy i sprowadził ją do Szwecji, ku wielkiej radości swoich poddanych. Już pod koniec wieku w Sztokholmie funkcjonowały liczne kawiarnie.
Ogromna popularność kawy sprawiła, że pojawili się jej pierwsi przeciwnicy. Do tych, którzy twierdzili, że czarny napój z pewnością jest szkodliwy, wkrótce dołączył kolejny ze szwedzkich królów, Adolf Fryderyk. Jego pomysłem na walkę z kawomanią były ogromne podatki nakładane na importowane ziarna.
Królewski eksperyment
Jeszcze większym przeciwnikiem kawy był następca Adolfa Fryderyka – król Gustaw III, który postanowił udowodnić teorię o szkodliwości kawy w drodze eksperymentu. Pod nadzorem lekarzy wzięli w nim udział bliźniacy (którym zamieniono karę śmierci za morderstwo na udział w eksperymencie) – jeden z nich pił 3 dzbanki kawy dziennie, drugi tyle samo herbaty. Co prawda brat pijący herbatę umarł wcześniej, jednak obaj dożyli sędziwego wieku, przeżywając przy tym i króla i medyków. W tym czasie Szwedzi mogli pić kawę legalnie, jednak jej ceny były kosmicznie, z uwagi na stale rosnące podatki. Kwitł więc kawowy przemyt. Kolejny rząd rozwiązał tą kwestię radykalnie i wprowadził zakaz picia kawy, który obowiązywał aż do 1820 roku. Jednak Szwedzi to zatwardziali kawosze, więc postanowili obejść zakaz. I tu pojawia się fika.
Samo słowo fika pochodzi od słowa kaffi, oznaczającego kawę. Aby ukryć oddawanie się zakazanej przyjemności, potrzebne było sekretne słowo – dlatego w kaffi przestawiono sylaby i tak właśnie powstała fika. Co ciekawe – jest to jednocześnie rzeczownik, oznaczający sam rytuał, jak i czasownik, mówiący o tym, że właśnie bierzemy w nim udział.
To ważne słowo, zwłaszcza, że statystyczny Szwed spożywa ok. 10 kg kawy rocznie (w przeliczeniu to ok. 150-160 litrów napoju), czyli 3 razy więcej niż przeciętny Europejczyk.
Słodkości do kawy
Do ulubionych słodkości Szwedów należą ciastka drożdżowe, przeróżne małe ciasteczka i ciasteczka z nadzieniem. Najpopularniejsze fikabrod to kanelbullar (bułeczki z cynamonem), chokladbollar (kulki owsiano-czekoladowe) i wszelkiego rodzaju herbatniki. W zimie popularne są też semle – rodzaj drożdżowego pączka wypełnionego masą marcepanową i bitą śmietaną.
Jeśli zostaniecie kiedyś zaproszeni na fikę, nie wypada odmówić. To zaproszenie do udziału w szwedzkiej tradycji. Zawsze pamiętajcie o tym, żeby przynieść ze sobą coś słodkiego – np. kawałek ciasta lub kultowe bułeczki z cynamonem. Dostaniecie je w każdej cukierni, ale najlepsze są te domowej roboty.
„My Szwedzi uwielbiamy zajadać się ciastami i ciasteczkami, na co dzień gustujemy w bułeczkach cynamonowych – dziennie przypada połowa bułki na osobę”
Goran Everdahl, „Po prostu Lagom”.
Zobacz też:
Przepis na szwedzkie bułeczki z cynamonem
Podobno przepisów na kanelbullar jest tyle ile piekarzy i trzeba po prostu znaleźć ten, który nam najbardziej odpowiada 🙂 My polecamy sprawdzony przepis, będący kompilacją kilku szwedzkich receptur (wygląda na to, że i my mamy swój przepis na kanelbullar!). Zapach i smak tych cynamonowych bułeczek pozwoli Wam na chwilę przenieść się do Sztokholmu!
Składniki na ciasto:
- 750 g mąki pszennej
- 35 g świeżych drożdży
- 100 g cukru
- 0,3 l mleka
- 100 g masła
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżka kardamonu (najlepiej świeżo roztartego w moździerzu, ale ten mielony też będzie ok)
- 2 jajka (1 do ciasta + 1 do posmarowania)
- gruby cukier do posypania (gruboziarnisty lub perłowy cukier można dostać w Polsce, ale jeśli akurat nie macie, można go zastąpić cukrem brązowym)
Składniki na nadzienie:
- 120 g masła
- 50 g cukru
- 2 łyżki mielonego cynamonu
Przygotowanie kanelbullar:
- Podgrzewamy lekko mleko. Rozkruszamy drożdże i mieszamy je z kilkoma łyżkami mleka. W reszcie mleka rozpuszczamy masło (ale nie podgrzewamy całości zbyt mocno – nie powinno się zagotować ani być bardzo gorące).
- Do miski przesiewamy mąkę, wrzucamy do niej wszystkie składniki i wyrabiamy ciasto, aż przestanie się kleić do rąk i błędzie gładkie. Można dosypać trochę mąki, ale nie za dużo, bo bułeczki będą twarde. Jeśli do wyrabiania ciasta używacie miksera, to włączcie go na ok. 10-15 minut.
- Wyrobione ciasto zostawiamy do wyrośnięcia przez ok. 30 minut.
- W tym czasie przygotujemy pastę cynamonową do smarowania – masło, cukier i cynamon ucieramy razem na gładką masę.
- Wyrośnięte ciasto wałkujemy w prostokąt gruby na ok. 3 mm.
- Jeśli robimy ślimaczki, to zwijamy ciasto w roladę wzdłuż dłuższego boku i kroimy na ok. 2-centymetrowe kawałki.
- Jeśli robimy bułeczki, to składamy prostokąt na pół wzdłuż dłuższego boku, lekko przewałkowujemy i kroimy na ok. 2-centymetrowe paski. Uwaga! Dobrze mieć ostry nóż lub radełko do pizzy, bo ciasto wysmarowane maślaną masą trochę się ślizga.
- Paski skręcamy i zwijamy w bułeczkę (koniec paska wkładamy pod spód). Tak przygotowane ciastka, kładziemy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i przykrywamy cienkim ręcznikiem kuchennym lub czystą szmatką. Zostawiamy je do wyrośnięcia na ok. pół godziny.
- Każdą bułeczkę smarujemy rozbełtanym jajkiem. Następnie posypujemy cukrem perłowym (nie rozpuszcza się w wysokiej temperaturze) i wsadzamy do piekarnika na 220 stopni, na ok. 6-8 minut, aż przypieką się na złoto. Z porcji wychodzi ok. 20 bułeczek lub ślimaczków.
Gotowe! Smacznego!
A jak zwijać bułeczki? Zobaczcie na filmiku! To trochę inny przepis, z którego oczywiście też możecie skorzystać w poszukiwaniu najbardziej szwedzkiego ze smaków 🙂
Mielibyście ochotę na wprowadzenie fiki w polskich biurach? My jesteśmy na TAK! A tymczasem zapraszamy Was na city breaki w Sztokholmie, podczas których na pewno będzie okazja, żeby spróbować słynnych bułeczek z cynamonem!