Lussekatter. Szafranowe bułeczki na Dzień św. Łucji
Od początku adwentu w Szwecji piecze się szafranowe bułeczki, jednak tradycja wiąże lussekattter z Dniem św. Łucji, który wypada 13 grudnia. Kim była święta Łucja i jak to się stało, że jej kult przywędrował do Szwecji? Jak upiec słynne szafranowe bułeczki? Mamy dla Was kilka ciekawostek i przepis 🙂
Legenda o św. Łucji
Św. Łucja urodziła się około roku 280 w Syrakuzach na Sycylii. Wychowywała ją matka, gdyż ojciec zmarł kiedy miała 5 lat. Odznaczająca się niezwykłą urodą Łucja miała zostać wydana za mąż za pewnego możnego młodzieńca. Gdy zachorowała jej matka, dziewczyna udała się na grób św. Agaty, prosić o jej zdrowie. Legenda głosi, że podczas modlitwy Łucji objawiła się św. Agata i przepowiedziała jej męczeńską śmierć. Wtedy też nasza bohaterska postanowiła nigdy nie wychodzić za mąż, co oczywiście nie spotkało się z aprobatą otoczenia. Wzgardzony niedoszły małżonek doniósł na Łucję, że ta jest chrześcijanką, a trzeba pamiętać, że był to czas krwawych prześladowań pierwszych chrześcijan. Łucję pojmano i torturowano, jednak nie wyrzekła się swej wiary. Zamknięto ją zatem w domu publicznym i zmuszono do prostytucji. Wtedy Łucja, by się oszpecić, wydłubała sobie oczy, a ponieważ nigdy nie wyrzekła się wiary, niedługo później została ścięta.
Inna wersja legendy mówi o tym, że wóz zaprzęgnięty w woły, którym miano zabrać Łucję do domu publicznego, przymarzł do ziemi i nie można go było ruszyć. Oprawcy polewali dziewczynę i wóz wrzącym olejem, jednak bezskutecznie. W końcu jeden ze strażników przebił szyję Łucji mieczem, ta jednak zmarła dopiero, gdy jeden z jej współwyznawców udzielił jej ostatniego namaszczenia.
W ikonografii Łucję przedstawia się jako piękną dziewczynę z oczami na tacy. Dziś jednym z popularnych wypieków na jej rodzinnej Sycylii są ciasteczka w kształcie oczu.


Szafranowe bułeczki w kształcie… oczu św. Łucji
Tradycyjnym szwedzkim wypiekiem na Dzień św. Łucji są szafranowe bułeczki lussekatter o charakterystycznym kształcie mającym przypominać o pięknych oczach św. Łucji. Sami przyznacie, że to trochę upiorne, ale zapewniamy Was, że ciasteczka są pyszne!
W języku staro szwedzkim słowo lussekatter oznacza dosłownie “koty Lucyfera”, niegdyś funkcjonowała również nazwa “diabelskie koty” (dyvelkatter). Tradycja wypiekania bułeczek z szafranem narodziła się ponoć w XVII-wiecznych Niemczech. Zgodnie z legendą sam Lucyfer w kocim przebraniu przychodził na ziemię w najkrótszą noc roku. Niegrzecznym dzieciom rozdawał baty, podczas gdy Jezus nagradzał grzeczne dzieci pysznymi bułeczkami. Aby wypieki miały piękny złoty kolor, przypominający światło, zaczęto dodawać do nich szafran. Wszystko po to by odstraszyć diabła! “Koty Lucyfera” miały też trochę inny kształt niż dzisiejsze bułeczki św. Łucji.
Dziś etymolodzy łączą słowo “lusse” z łacińskim słowem “lux”, oznaczającym światło. Szafranowe bułeczki występują też pod nazwami lussebullar, safdranbullar, julkuse lub saffranskuse.


Dzień św. Łucji w Szwecji
Podobnie jak “koty Lucyfera” kult świętej Łucji przywędrował do Szwecji z Niemiec. Już w dawnej Szwecji 13 grudnia obchodzono święto światła. Zgodnie z tradycją uważano, że na ten dzień przypada najdłuższa noc w całym roku (i rzeczywiście było tak przed reformą kalendarza, gdy dzień św. Łucji przypadał na 21 grudnia). Ponieważ św. Łucja jest patronką światła (a także niewidomych oraz… pisarzy) obchody jej święta idealnie zgrały się z obrzędami pogańskimi.
13 grudnia w całej Szwecji odbywają się liczne pochody, a każdy ich uczestnik jest ubrany na biało i niesie w ręku świecę. Na czele każdego takiego pochodu idzie młoda dziewczyna, przebrana za św. Łucję. Jej głowę wieńczy wianek z płonącymi świecami (!), które mają rozświetlać zimowe ciemności, nieść radosne światło i zapowiadać coraz dłuższe dni.
Tradycyjnie tego dnia Szwedzi raczą się szafranowymi bułeczkami i grzanym winem (w wersji dla dzieci gorącym mlekiem) i przy dźwiękach piosenki „Santa Lucia” rozpoczynają radosny okres przygotowań do świąt Bożego Narodzenia.


Zobacz też:
Jak zrobić lussekatter? Polecamy przepis!
Jeśli lubicie piec, koniecznie wypróbujcie nasz przepis na szafranowe bułeczki!
Składniki:
- 150 ml mleka
- Szczypta mielonego szafranu + opcjonalnie pół łyżeczki kurkumy
- 30 g świeżych drożdży
- 2 łyżki białego serka homogenizowanego lub gęstego jogurtu (serek można pominąć – w takim przypadku należy dodać jedynie ok. 300 g mąki, ale dzięki serkowi bułeczki są bardziej puszyste)
- 0,4-0,5 kg mąki
- 50 g miękkiego masła
- 50 g cukru
- 1 cukier waniliowy
- 1 jajko + 1 jajko do posmarowania
- Szczypta soli
- Rodzynki
Przygotowanie:
- Mleko podgrzewamy z szafranem. Jeśli szafran nie “puści” koloru, można dodać pół łyżeczki kurkumy – nie będzie czuć jej smaku, a nada bułeczkom pięknego, złocistego koloru.
- Do połowy ciepłego mleka dodajemy pokruszone drożdże oraz łyżkę cukru i odstawiamy na ok. 10 minut, aby drożdże wyrosły.
- Przesiewamy mąkę do miski, dodajemy drożdże, cukier i cukier waniliowy, serek i resztę mleka i mieszamy (np. drewnianą łyżką).
- Dodajemy masło (koniecznie miękkie) i jajko. Następnie wyrabiamy tak, żeby ciasto było puszyste. Odstawiamy je do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. pół godziny.
- Z ciasta formujemy wałeczki o długości ok. 20 cm i zawijamy w podwójnego ślimaczka – jeden koniec w jedną stronę, a drugi w drugą. W zawijaski wsadzamy rodzynki i odkładamy je na 10 minut, aby lekko wyrosły.
- Bułeczki smarujemy roztrzepanym jajkiem i wsadzamy do piekarnika nagrzanego do 180°C. Pieczemy przez ok. 15-18 minut, aż zrobią się złocistobrązowe. Teraz już muszą tylko wystygnąć i można jeść!
- Z przepisu wychodzi ok. 15 bułeczek.


Jeśli zrobicie, koniecznie dajcie znać, jak wyszły 🙂 Smacznego! Smaklig måltid!
Zapraszamy Was też na city breaki w Sztokholmie, podczas których będzie okazja do spróbowania różnych wypieków.