Co i gdzie zjeść w Londynie?
Choć kuchnia brytyjska nie uchodzi za najlepszą na świecie, to Londyn zdecydowanie jest światową mekką miłośników jedzenia! Wszystko za sprawą bogatej oferty kulinarnej ze wszystkich stron świata. Znajdziecie tu m.in. azjatycki street food, nigeryjską kawę i francuską haute cuisine. Czekają na Was lokalne dania, najlepsze składniki i lokalny slow food. Każdy, niezależnie od gustu i zasobności portfela, znajdzie tu coś dla siebie. Dodatkowo popularne miejsca ze street foodem dają możliwość spróbowania wielu kuchni jednocześnie. Oto kilka miejsc, do których warto zajrzeć w poszukiwaniu czegoś na ząb w brytyjskiej stolicy! Podpowiadamy, co i gdzie zjeść w Londynie – zapraszamy do lektury!
Full english breakfast – angielski początek dnia
Pełne śniadanie angielskie to klasyka brytyjskiej kuchni i jedno z najstarszych dań na wyspach (pierwsze wzmianki pochodzą już 1300 roku – oczywiście nie było to śniadanie zwykłych ludzi). To też coś, co nie każdy będzie w stanie zjeść od rana. Na full english breakfast składają się: pieczony lub smażony bekon, jajka sadzone, brytyjskie kiełbaski lub black pudding w plasterkach, fasolka w sosie pomidorowym, smażone pieczarki i / lub smażone pomidory, ziemniaczane krokieciki zwane hash browns oraz tosty. Takie śniadanie ma grubo ponad 1000 kalorii, ale z pewnością da nam siły na cały dzień intensywnego zwiedzania. W Londynie są setki (jeśli nie tysiące) miejsc, w których zjecie pełne angielskie śniadanie, a każda z dzielnic ma swoją listę najlepszych restauracji.
Borough Market – mekka wielbicieli street foodu
Tuż przy London Bridge, pod kilkoma mostami kolejowymi rozlokował się słynny Borough Market. To jedno z tych miejsc, które przyciągają jak magnes wszystkich miłośników jedzenia. Od 10 do 18 rozbrzmiewają tu wszystkie języki świata, a kulinarni influencerzy kręcą kolejne filmiki na Instagrama. Zawsze jest tu tłok, a w kolejkach po najlepsze potrawy stoi czasem kilkadziesiąt osób.
Czego warto spróbować? Oto nasze typy:
- Ostrygi w Richard’s Howard Oysters. Choć znajdziecie tu inne stoiska z owocami morza, to właśnie te są najsmaczniejsze. To również miejsce z wielowiekową tradycją. Jak głosi firmowa notka, przodkowie Richarda Howarda zbierali ostrygi w strumieniach Hrabstwa Essex już w 1972 roku. Od 100 lat rodzina Howardów hoduje ostrygi w tych samych strumieniach i dziś sprzedaje je na Borough Market. Możecie wybrać ostrygi w trzech rozmiarach lub opcję combo z kieliszkiem różowego szampana.
- Risotto z leśnymi grzybami i parmezanem w Turnips. Przygotowywane na ogromnych patelniach przyciąga zapachem z drugiego końca targu. Jest kremowe, aromatyczne i przepyszne!
- Paella z owocami morza w Furness Fish Grill. Podobnie w Turnips danie przygotowywane jest na wielkich patelniach, a do stoiska ciągnie się ogromna kolejka. Choć Hiszpanie uznaliby to za herezję, londyńska paella z Borough Market wygrywa smakiem z walenckim oryginałem 😉
- Coś na deser, czyli tradycyjne angielskie crumble z nowoczesnym twistem. W Humble Crumble sami komponujemy swój deser – wybieramy owoce oraz rodzaj kruszonki i sosu.
W sezonie letnim warto też spróbować truskawek polanych roztopioną czekoladą i świeżych soków owocowych. To zresztą tylko ułamek kulinarnej oferty z Borough. Jedno jest pewne – każdy znajdzie tu coś dla siebie!
Anchor Pub – piwko w barze Szekspira
Kilka kroków od Borough Market znajduje się Anchor Bankside o charakterystycznych czerwonych okiennicach. Piwny przybytek znajdował się tu (z przerwami) od ok. 800 lat. Gdy w 1616 roku na brzegu Tamizy powstał Browar Anchor, zbudowano również pub, który serwował lokalne piwo. Pub gościł w swych progach licznych aktorów z okolicznych teatrów, pisarzy (w tym Williama Szekspira, jeśli… rzeczywiście istniał!), a także okolicznych piratów i przemytników. W 2008 roku pub przeszedł gruntowny remont. Dziś warto wpaść tu na piwko, by poczuć klimat minionych wieków. Znajdziecie tu również makietę dawnego teatru Globe.
A gdy już napełnicie brzuchy na Borough Market i zaspokoicie pragnienie w Anchor Bankside, być może nabierzecie ochoty na coś dla ducha. Wtedy koniecznie zajrzyjcie do katedry Southwark, położonej tuż na skraju targu. Ponoć i tu bywał William Szekspir, a na dodatek to przepiękny kościół!
Rock & Sole Plaice – fish&chips z długą tradycją
Jak pewnie wiecie, fish & chips to absolutny klasyk brytyjskiej kuchni, zwłaszcza w towarzystwie delikatnego puree z groszku. Brytyjczycy mówią, że w Londynie nie da się zjeść dobrej ryby z frytkami – aby tego doświadczyć, trzeba udać się na północ. I choć to poniekąd prawda (fish&chips w Szkocji jest jakby lepiej doprawione), to również w Londynie są miejsca, gdzie zjecie dobrą rybę z frytkami. Do takich miejsc należy Rock & Sole Plaice, położony na Covent Garden. Lokal może poszczycić się niemal 150 letnią tradycją w serwowaniu fish&chips!
Miejsce to zostało założone w 1871 roku. Mieścił się tu sklep i bar, a w piwnicy planowano dystrybucję żywności na cały Londyn. Dzisiejszy smak ryby z frytkami zawdzięczamy trzem siostrom, które pracowały w sklepie swojego pradziadka na początku XX wieku. Gdy lokal został sprzedany, mieszkające na piętrze panie zauważyły, że serwowana tu fish&chips nie spełnia standardów, do których była przyzwyczajona lokalna klientela. Wzięły więc sprawy w swoje ręce i przyuczyły nowych kucharzy, by utrzymać legendę tego miejsca. To właśnie siostrom Fenner dedykowana jest tablica na ścianie budynku i to im zawdzięczamy dzisiejszy smak ryby z frytkami serwowanej w Rock & Sole.
Dobrze przyrządzoną rybę zjecie też w większości pubów, ale naszym zdaniem najlepsza jest tzw. “ryba w gazecie” (choć dziś raczej w zgrabnym kartoniku), dostępna w wielu budkach serwujących fish&chips. Tradycyjnie mamy do wyboru dorsza (cod) lub łupacza (haddock). Rybę polewa się delikatnym octem, a do frytek niezbędny jest sos tatarski.
J. D. Wetherspoons – na każdą kieszeń
Wetherspoon lub Wetherspoons (lub po prostu Spoons) to sieć pubów (a także hoteli) znajdujących się w całej Wielkiej Brytanii oraz w Irlandii. W samym Londynie firma posiada ok. 100 lokali, z czego 17 w samym sercu miasta. Kompania założona przez Tima Martina, zasłynęła z przekształcania niekonwencjonalnych lokali w puby. I tak możecie wybrać się z przyjaciółmi do dawnego kina, banku czy barokowej kamienicy, w której dziś mieści się bar. Wetherspoons cieszy się ogromną popularnością ze względu na przystępne ceny i bardzo duży wybór piw z nalewaka. Rano możecie wpaść tu na śniadanie, po pracy na piwko (choć ok. 17:00 ciężko tu będzie o miejsce!), a wieczorem na porządny obiad. Ceny między lokalami nie różnią się zbytnio między sobą, wspólne jest też menu, więc zawsze wiadomo, czego się spodziewać. Spoonsa znajdziecie nawet na lotnisku, a ceny nie będą tu wyższe niż w mieście!
Camden Market – street food przy dawnej śluzie
Camden Market to, kolejny po Borough, kultowy targ w Londynie. Na terenie dawnej śluzy i londyńskich stajni, tuż nad kanałem, znajduje się dzielnica, która łączy artystycznego ducha z kulinariami ze wszystkich zakątków świata! Japońskie pierożki, afgańskie barbecue, grecki street food, libańskie mezze, kantońskie pieczone mięso, argentyńska wołowina, meksykańskie tacos, etiopska i turecka kawa, hawajskie poke bowle, francuskie wypieki, portugalskie słodkości, koreańskie hot-dogi na patyku, włoska pizza, angielska herbata i lokalny gin – to zaledwie kilka opcji, które oferuje Camden Market.
Nie jest tu tak ciasno jak na Borough Market – Camden jest już nieco poza centrum i zajmuje znacznie większy teren. Chętnie przybywają tu jednak instagramersi kręcący filmiki o londyńskiej kuchni.
Chicken tikka masala – pierwsze danie kuchni fusion
Choć wydawałoby się, że kremowo-pomidorowe chicken tikka masala przybyło prosto z Indii, nic bardziej mylnego! Oczywiście to danie o korzeniach sięgających subkontynentu indyjskiego, jednak narodziło się prawdopodobnie w zachodnim Glasgow. Miejska legenda mówi, że w 1971 roku do niewielkiej knajpki Shish Mahal, prowadzonej przez pochodzącego z terenu dzisiejszego Bangladeszu Alego Ahmeda Aslama, wpadł pewien kierowca autobusu. Zamówił curry, jednak szybko okazało się zbyt ostre. Kierowca zaczął się awanturować, więc kucharz niewiele myśląc dolał do tradycyjnego chicken tikka zupy pomidorowej, którą przygotowywał dla siebie na zapleczu. Zupa (zupełnie nietypowo) była delikatnie przyprawiona, bo Ali miał akurat problemy z żołądkiem. I tak powstało nowe danie, które szybko podbiło podniebienia Brytyjczyków.
Według Encyklopedii Britannica to pierwsze danie kuchni fusion. Z kolei w 2001 roku brytyjski minister spraw zagranicznych, Robin Cook, wspomniał o tym daniu w przemówieniu, oświadczając, że “Kurczak tikka masala jest obecnie prawdziwą brytyjską potrawą narodową, nie tylko dlatego, że jest najpopularniejszy, ale także dlatego, że jest doskonałą ilustracją tego, jak Wielka Brytania wchłania i adaptuje zewnętrzne wpływy. Kurczak tikka to danie indyjskie. Sos masala został dodany, aby zaspokoić pragnienie Brytyjczyków, aby ich mięso było podawane w sosie.”.
W Londynie chicken tikka masala możecie spróbować m.in. w Punjab – najstarszej indyjskiej restauracji w Londynie, zlokalizowanej niedaleko Covent Garden. Z kolei we wschodniej części miasta traficie na tzw. “Curry Mile”. To część Brick Lane, przy której królują hinduskie restauracje z The Famous Curry Bazaar na czele. A jeśli wybierzecie się na nasz city break w Londynie i będziecie akurat mieszkać na Hounslow, macie spore szanse wybrać się do The Bulstrode Pub – jednego z najstarszych pubów w tej dzielnicy, w którym serwują rewelacyjne hinduskie jedzenie.
Mercato Mayfair – street food w dawnym kościele
Londyńczycy stale szukają nowych sposobów, by zachwycić mieszkańców i turystów. Niedawno otwarty Mercato Mayfair to wyjątkowe miejsce – kilkanaście straganikow ze street foodem rozgościło się w dawnym budynku kościoła św. Marka przy North Audley Street. Świątynia została zdesekralizowana w 1974 roku, a przebudowa kosztowała aż 5 milionów funtów. Nadal możemy tu podziwiać kolorowe witraże, przestronne nawy, czy bogato zdobioną ambonę. Z wnętrzem wspaniale komponują się m. in. wykonane ze świetlistego szkła bary, a w podziemiu funkcjonuje niewielki browar. Spróbujecie tu m.in. oryginalnej pizzy neapolitańskiej, dań kuchni tajskiej i malezyjskiej, hiszpańskich tapas i wyjątkowego ginu. Zgodnie z założeniami projektu Mercato Metropolitano dostępna tu żywność jest ekologiczna, dostarczana lokalnie i zgodna z założeniami ruchu slow food.
Pret a Manger – jak locals
Pret a Manger to brytyjska sieć z żywnością “gotową do jedzenia” (to właśnie oznacza jej nazwa, pochodząca z języka francuskiego). Znajdziecie tu świeże kanapki w wielu różnych wersjach, sałatki, zupy, słodkości i organiczną kawę. Wszystko czeka na półkach, gotowe do zjedzenia na miejscu lub do zabrania do pracy. Sieć posiada liczne lokale w całym mieście, a przed 9:00, kiedy Londyńczycy śpieszą do pracy, można zauważyć wiele osób ściskających kubki z logo Pret a Manger. Równie popularne sieci to Cafe Nero czy obecna również w Polsce Costa. Z “obiadowych” sieciówek dużą popularnością cieszą się m.in. serwujące pieczone kurczaki Nando’s czy azjatycka Wagamama.
Historyczne puby w Londynie
Większość pubów w Londynie ma do zaoferowania sporą ilość gatunków piwa z nalewaka oraz kilka dań tradycyjnej brytyjskiej kuchni. Oczywiście wśród setek tego typu przybytków w brytyjskiej stolicy, kilka pubów wyróżnia się przede wszystkim historią. Oto kilka wyjątkowych pubów w Londynie:
- Red Lion Pub w dzielnicy Westminster – położony pomiędzy Downing Street 10, a budynkami Parlamentu pub to miejsce chętnie odwiedzane przez brytyjskich polityków. Co więcej, stałym gościem był tu młody Charles Dickens, który wpadł w oko właścicielce baru. Dickens w ogóle chętnie bywał w pubach – widywano go również w najstarszym w Londynie Ye Olde Cheshire Cheese (podobnie jak Marka Twaina i Charliego Chaplina) oraz w pubie George.
- Prospect of Whitby, czyli najstarszy nadrzeczny zajazd w Londynie. Położony jest nieco na uboczu, w okolicy, gdzie swego czasu wieszano skazańców. Do dziś na niewielkiej plaży przy pubie stoi “pamiątkowa” szubienica.
- W wiktoriańskim pubie The Albert znajdziecie z kolei dawny dzwonek wzywający parlamentarzystów do głosowania oraz … chusteczkę królowej Wiktorii 😉 Na fanów Churchilla i tajskiej kuchni czeka z kolei Churchill Arms. Warto wiedzieć, że dawny pub “Church-on-the-Hill” po II Wojnie Światowej nieco zmienił nazwę ku chwale wybitnego polityka. Gośćmi bywali tu dziadkowie brytyjskiego premiera, dlatego dziś lokal może poszczycić się wieloma pamiątkami po sir Winstonie.
Zobacz też:
- The Star Tavern w eleganckiej dzielnicy Belgravia gościło w swych progach m.in. Petera O’Toole’a, Alberta Finney’a oraz niepokorną księżniczkę Małgorzatę. Sławę zapewniły mu jednak dwie sprawy z pierwszych stron gazet. Pierwszą z nich był Great Train Robery. Było to największy napad rabunkowy na pociąg, jaki przeprowadzono w Wielkiej Brytanii. Doszło do niego na trasie Glasgow–Londyn 8 sierpnia 1963, a podczas napadu skradziono m.in. wartą 200 tysięcy funtów biżuterię Sofii Loren (a jak mówi miejska legenda również niektóre fragmenty jej bielizny!). Napad został zaplanowany został właśnie w tawernie The Star. Drugą sprawą była tzw. Afera Profumo – jeden z największych politycznych skandali w Wielkiej Brytanii.
- The Sherlock Holmes to utrzymany w wiktoriańskim stylu lokal, w którym oprócz dużego wyboru piwa, znajdziecie wystawę poświęcona najsłynniejszemu brytyjskiemu detektywowi!
W każdym z tych miejsc spróbujecie angielskich ale oraz dań typowych dla brytyjskiej kuchni. Warto jednak wiedzieć, że do większości miejsc oznaczonych jako “pub” nie wejdziecie z dziećmi!
Gdzie jeszcze zjeść w Londynie?
Oczywiście Londyn pełen jest wyjątkowych miejsc, związanych z kuchnią. Choćby China Town to mekka dla wielbicieli kuchni azjatyckiej. W Londynie znajdziecie miejsca wyróżnione gwiazdkami Michelin i zupełnie wyjątkowe kawiarnie oraz restauracje, takie jak The Attendant Coffee Roasters (stworzone w dawnych szaletach miejskich), The K-Pop serwujące wyjątkowo smaczną koreańską kuchnię w otoczeniu zdjęć koreańskich gwiazd, czy ukryty w śniadaniowym barze The Mayor Of Scaredy Cat Town z wejściem przez… lodówkę. W ostatnim czasie rekordy popularności święcą też cukiernie z francuskimi wypiekami. Takich miejsc jest tu naprawdę sporo, musicie zatem znaleźć swoje ulubione 🙂
Głodni i gotowi na próbowanie nowych rzeczy? Zapraszamy na nasze city breaki w Londynie!