W poszukiwaniu szczęścia. Zwierzęta zaklęte w pomnikach
Na blogu mogliście już przeczytać o siusiającym piesku z Brukseli, o kotach odeskich czy o wiszącym koniu w Pradze. Dziś z okazji Międzynarodowego Dnia Zwierząt zaglądamy w różne miejsca, w których znajdują się pomniki przedstawiające zwierzaki. Niektóre z nich to po prostu projekt artystyczny, jak kot Botero w dzielnicy Raval w Barcelonie. Inne, jak poznańskie koziołki czy Greyfriars Bobby, odzwierciedlają legendy lub upamiętniają zwierzęta, które naprawdę żyły. Niektóre, jak Il Porcelino, z Florencji po prostu przynoszą szczęście!
Kot Botero – strażnik barcelońskich czarownic
Historia nieco szemranej dzielnicy El Raval sięga czasów średniowiecza. Położone tuż przy słynnej La Rambli dawne przedmieścia (arabskie słowo raval oznacza właśnie przedmieście) dziś stanowią jedną z centralnych części Barcelony. Zaś jedną z najważniejszych atrakcji El Raval jest El Gato de Botero, czyli wielki kocur o opływowych kształtach, charakterystycznych dla prac Fernando Botero.
Kot dość długo tułał się po różnych zakątkach Barcelony, aż w końcu znalazł swe miejsce w pobliżu dawnej Fontanny Czarownic. Zgodnie z miejską legendą korzystali z niej wszelkiego rodzaju znachorzy i ludzie parający się magią. Co więcej – w jednym z domów funkcjonowała prawdziwa szkoła czarownic! Miejscowa legenda mówi, że duchy lokalnych czarownic nareszcie znalazły swego opiekuna. Również kot się tu zadomowił i od czasu przeprowadzki na jego dotychczas obrażonym obliczu można dostrzec delikatny uśmiech niczym u Mony Lisy!
Il Porcellino – dzikie oblicze Florencji
Wykonany z brązu Il Porcellino (czyli “prosiaczek) to ozdoba Mercato Nuovo we Florencji. Barokowa figura pochodzi z 1634 roku, a jej autorem był Pietro Tacca. Dziś przy rynku możemy podziwiać kopię (oryginał znajduje się w Museum Bardini). Il Porcelino to w zasadzie fontanna i jak to z fontannami bywa, należy do niej wrzucić monetę. Tradycja mówi, że trzeba wsadzić monetę w paszczę dzika po czym ją potrzeć. Jeśli woda wypłucze monetę do fontanny, czeka nas szczęście i rychły powrót do Florencji. Jeśli zaś nie… to lepiej powtórzyć całą operację, tak na wszelki wypadek 😉
Florencki Il Porcellino nie tylko ma swoje liczne kopie na całym świecie, ale też zrobił karierę w literaturze i filmie. W 1846 roku pojawił się w bajce Hansa Christiana Andersena pt. “Brązowy Wieprz”. Bohater bajki zasnął tuż przy fontannie, gdy Il Porcellino nagle ożył o poprowadził go ulicami Florencji.
Dzika z brązu mogli też wypatrzeć fani Harry’ego Pottera. W części „Harry Potter i Komnata Tajemnic” młodzi czarodzieje natykają się na niego na schodach Hogwartu, tuż po zderzeniu z Bijącą Wierzbą.
Greyfriars Bobby – najwierniejszy pies Szkocji
Mniej więcej w połowie XIX wieku, niejaki John Gray – ogrodnik przekwalifikowany na policjanta, zaadoptował niewielkiego psiaka rasy sky terrier i nazwał go Bobby. Razem patrolowali ulice Edynburga przez niemal dwa lata. Niestety w 5 lutego 1858 konstabl zmarł na gruźlicę i został pochowany na Cmentarzu Greyfriars. W dniu pogrzebu Bobby postanowił zamieszkać na grobie swego pana. Początkowo cmentarny stróż przeganiał pieska, lecz szybko przyzwyczaił się do jego obecności, zaś Bobby pozostał tam przez następne 14 lat. Gdy władze miasta obłożyły podatkiem wszystkie psy w mieście, opłatę za Bobby’ego uiścił sam burmistrz, Sir William Chambers. Mały terrier szybko zaczął być nazywany Greyfriars Bobby. Gdy Bobby zakończył swe życie (na grobie Johna Graya), został pochowany kilka metrów od swojego pana, w bramie cmentarza.
Wkrótce mieszkańcy postawili wiernemu psiakowi pomnik. Piesek został również bohaterem książki, a nawet filmu Disney’a! Jeśli będziecie w Edynburgu, koniecznie pogłaszczcie Bobby’ego po mordce – ponoć przynosi to szczęście!
Kapral Wojtek – persko-polski miś z Edynburga
Był rok 1942 roku, gdy polscy żołnierze w Iranie natknęli się na chłopca prowadzącego niedźwiadka. Kupili zwierzaka, nadali mu swojskie imię Wojtek i odkarmili w obozie dla uchodźców w pobliżu Teheranu. Następnie 3-miesięczny Wojtek został podarowany 2 Korpusowi Armii Andersa, a dokładnie 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii. Misiek uwielbiał jeździć ciężarówką oraz napić się piwka. Był nie tylko maskotką korpusu, ale też wartościowym członkiem ekipy – przyłapał nawet arabskiego szpiega na infiltracji obozu! Z Persji Wojtek trafił do Włoch, gdzie zasłużył się w Bitwie pod Monte Cassino. Choć nie był do tego szkolony, podglądając żołnierzy, nauczył się nosić ciężkie skrzynie z amunicją. Jako jedyny niedźwiedź w polskiej armii zdobył… stopień kaprala.
Po zakończeniu wojny 22 kompania wraz z kapralem Wojtkiem trafiła do Glasgow. Bardzo szybko niedźwiedź stał się lokalną atrakcją. Został nawet członkiem Towarzystwa Polsko-Szkockiego. Po rozwiązaniu korpusu Wojtek trafił do zoo w Edynburgu, pod opiekę samego dyrektora. Spędził tu 16 lat, ale niestety nie był w stanie zintegrować się z innymi niedźwiedziami i do końca życia wolał towarzystwo ludzi. Kapral 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii Wojtek odszedł 2 grudnia 1966 roku.
7 listopada 2015 w Princess Street Garden odsłonięto pomnik kaprala Wojtka i żołnierza Piotra Prendysa. Relację z tej uroczystości przeczytacie tutaj. Zdecydowanie mniej udana rzeźba stanęła również w Cassino, w 2019 roku.
Z ciekawostek – misiek dostał swój własny wzór tartanu, co jest ogromnym wyróżnieniem w Szkocji. Z kolei w 2012 jeden z angielskich browarów wprowadził na rynek piwo “Wojtek”, inspirowane historią kaprala.
Zobacz też:
Byk z Wall Street – chwytając za rogi nowojorską giełdę
Szarżujący dzik z brązu to najbardziej znana praca sycylijskiego rzeźbiarza Arturo di Modiki. Ważący ponad 3 tony zwierz ma spuszczoną głowę, napięty kark i uniesiony ogon, a jego ciało pochyla się do przodu, jakby zaraz miał ruszyć na oglądających. Według artysty byk symbolizuje wigor i powodzenie oraz siłę i moc narodu amerykańskiego. To też symbol podniesienia się po kryzysie giełdowym z 1987 roku. Co ciekawe, rzeźba stanęła zaraz obok Nowojorskiej Giełdy Papierów Wartościowych jako samowola budowlana. Wypakowano ją z samochodu w imponującym czasie 4,5 minuty! Byk pojawił się na Wall Street 15 grudnia 1989 roku o 1:00 w nocy i błyskawicznie zyskał sympatię nowojorczyków. Mimo, że próbowano go przenieść, byk pozostał pod Giełdą i dziś jest jednym z symboli miasta.
W marcu 2017 naprzeciwko byka stanęła rzeźba zwana Nieustraszoną Dziewczynką. Mała (zaledwie 1,3 metrowa) dziewczynka z rozwianym włosem i powiewającą sukienką stoi dzielnie przed szarżującym zwierzęciem, podpierając się pod boki. Dziewczynka stała się symbolem feminizmu i walki o prawa kobiet. Zdaniem Arturo di Modiki dodatkowa rzeźba zupełnie zmieniła wymowę jego dzieła, dlatego aż do swojej śmierci walczył o przeniesienie byka.
Będąc w Nowym Jorku, pamiętajcie żeby zrobić sobie fotkę z bykiem – od przodu i od… tyłu. Podobno potarcie byczych jąder przynosi szczęście finansowe! A więc pomyślcie o wszystkich tych pieniądzach na podróże i do dzieła!
Poznańskie koziołki – z zamkowej kuchni na ratuszową wieżę
Na koniec wróćmy jeszcze na własne podwórko, wszak symbolem naszego Poznania są dwa trykające się koziołki. Legenda mówi, że dwa białe koziołki uciekły z zamkowej kuchni na sam szczyt ratuszowej wieży. Wtedy to, w 1551 roku, niejaki kucharz Gąska szykował wystawną ucztę dla burmistrza. Pech sprawił, że opiekę nad pieczenią powierzył kuchcikowi Pietrkowi, który… doszczętnie spalił mięsiwo! Sprawa była jeszcze do uratowania – Pietrek postanowił zamienić spalone cielę na dwa pętające się w pobliżu koziołki. Sprytne zwierzaki uciekły na wieżę świeżo rozbudowanego Ratusza i zrobiły porządne widowisko. Na pamiątkę tego wydarzenia do zegara dodano figurki trykających się koziołków. Spektakl można podziwiać codziennie o 12:00 na Starym Rynku. Oczywiście w mieście nie mogło zabraknąć również pomnika wesołych zwierzaków. Z uwagi na przeciągające się remonty w ostatnich latach koziołki zmieniały miejsce, ale dziś spotkacie je na Placu Kolegiackim, w miejscu zwanym “Zaułkiem Poetów”.
Zdradzimy Wam jednak, że jeśli chcecie poczuć się jak prawdziwy Poznaniak, to musicie zrobić sobie zdjęcie na… wilku. Figura groźnego wilka stoi w Starym ZOO i założymy się, że każde dziecko z Poznania ma na nim zdjęcie!
Niektóre z tych pomników, jak Greyfriars Bobby czy Il Porcellino, czekają na Was na naszych city breakach. Do innych musicie trafić sami 🙂